Zawsze dzień ten będzie mi się kojarzył z 13 grudnia 1981 roku. To co wówczas przeżywałem miało charakter głębokich doznań, których natężenia wcześniej nie znałem. Kiedy po przebudzeniu wysłuchałem Jaruzelskiego nie wiem dlaczego, ale zaraz pobiegłem do kościoła. Wyczuwałem tam wyjątkową bliskość z tymi, którzy wypełniali kościół tak, że nie mogłem wejść do środka. Na koniec mszy śpiewaliśmy „Boże coś Polskę” ,a w refrenie słowa „ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Trudno było powstrzymać łzy. W tamtym czasie pisałem coś na wzór pamiętnika. Mam go do dziś. Czytając zapiski pod datą 13 grudnia 1981 powraca klimat tego dnia. Było w nim coś wzniosłego, a zarazem bolesnego. Dziś dzień ten jedynie wyzwala wspomnienia, ale nie nienawiść do tych, którzy byli inicjatorami stanu wojennego.
Blog ten jest dla mnie okazję do upublicznienia tego, co uznaję za ważne. Stąd w kolejnych wpisach jeżeli nie jako temat główny, to przynajmniej poboczny, pojawia się zagadnienie ludzkiej psychiki. Może jestem monotematyczny, ale nic na to nie poradzę, że nasze życie tak bardzo jest od niej uwarunkowane. Gdzie się nie obejrzę to dostrzegam jej wpływ. Oczywiście są tacy, którzy z pełnym przekonaniem twierdzą, jak bardzo są od niej uniezależnieni. Dziś, często nie podejmuję nawet próby wyprowadzania ich z błędu, kiedy dostrzegam jak bardzo są zamknięci przed przyjęciem prawdy, która potwierdzona jest przez naukę „twardymi” dowodami. Pisząc o różnych zjawiskach, wydarzeniach, czy ludziach wręcz nawykowo odnoszę się do tego, co leży u ich fundamentów, co jest źródłem ludzkich postaw i zachowań. Chyba już nie potrafię postrzegać rzeczywistość tylko „po wierzchu”.