Uważaj na swoje myśli

Pamiętam czasy szkolne, kiedy byłem zachęcany do myślenia. Dzięki niemu rozwiązywałem zadania szkolne a później, w życiu dorosłym, zacząłem angażować je do  poszukiwania najlepszych dla mnie decyzji i wyborów. Z czasem zobaczyłem również, jak zgubne może być myślenie. W wyniku przykrych  doświadczeń emocjonalnych, oraz błędnych decyzji, zacząłem stosować zasadę, którą nazwałem „zasadą ograniczonego zaufania do własnych myśli”.  

Ciemna strona naszego myślenia

Kiedy z różnych stron docierają do nas informacje o możliwej skali zagrożenia koronawirusem, to automatycznie uruchamiają się w nas procesy myślowe. W ten sposób to już nie tylko informacja medialna, a nasze myśli stają się bodźcem pobudzającym nasze emocje. Wówczas nawet kiedy wyłączymy radio, telewizor, nawet jak odejdziemy od komputera i odłożymy smartfona, to i tak nadal nasz umysł może być przepełniony myślami obrazującymi stan zagrożenia. To efekt działania mechanizmu (nazywam go Mechanizmem Reakcji Obronnych), który aktywizuje się w reakcji na zagrożenia. Skupia uwagę i myśli głównie na zagrożeniu, wyzwala charakterystyczne emocje (m.in. strach, niepokój).

Kiedy w wyniku konfliktu z przełożonym pojawia się poczucie zagrożenia dla naszego miejsca pracy, kiedy zachoruje dziecko, lub kryzys małżeńskich przybiera poziom zagrażający jego rozpadowi, to trudno utrzymać myśli w ryzach. Pamiętam kiedy dowiedziałem się, że mam chorobę nowotworową, to przez pierwszych kilka dni trudno było mi myśleć o czymś innym.

 Problem pojawia się wówczas, kiedy to  już nie sytuacja zewnętrzna, nie choroba, a  głównie myśli, stają się bodźcem aktywizującym Mechanizm Reakcji Obronnych.  Chyba wszyscy znają zjawisko „nakręcania się myślami”, kiedy obraz zagrożenia rośnie ponad rzeczywisty jego stan.  W naszym mózgu istnieje połączenie pomiędzy tą częścią, w której  pojawiają się myśli, a tą przynależną do Mechanizmu Reakcji Obronnych. W ten sposób następuje wzajemne oddziaływanie, które trwa niezależne od tego, co dzieje się na zewnątrz nas – w naszym otoczeniu.

Prawdziwa historia destrukcji wywołanej myślami

Mąż Agnieszki od dwóch lat pracował w Norwegii. Decyzję o rozstaniu, na czas kiedy Jarek zarobi tyle, aby wystarczyło im na mieszkanie, podjęli wspólnie. Pewnego wieczoru Agnieszkę opanowały wyjątkowo silne myśli na temat jej małżeństwa. Pojawiały się coraz to nowe argumenty potwierdzające bezsensowność ich związku. Przywoływała wspomnienia sprzed lat, kiedy to Jarek, według niej, wyrażał zbyt małe zainteresowanie jej osobą. Negatywny obraz jej związku stawał się coraz bardziej wiarygodny. W pewnym momencie nie miała już wątpliwości, iż powinni się rozstać, o czym napisała do Jarka w smsie. Na drugi dzień myśli, jakie jeszcze wczoraj były tak intensywne, zaczęły znikać. Popołudniu zadzwoniła do Jarka z przeprosinami, tłumacząc mu, że sama nie wie, co się z nią stało, i skąd wzięły się takie myśli.

Zasada ograniczonego zaufania do własnych myśli

Zachęcam  gorąco do stosowania tej zasady. Kiedy pojawiają się myśli wypełnione niepokojem, lękiem, złością, irytacją, gniewem, a nawet, kiedy  umysł wypełnia stan euforycznej radości, należy założyć, że myśli jakie się wówczas pojawiają mogą być dalekie od rzeczywistości w jakiej się znajdujemy. Wówczas należy odłożyć decyzje i wybory do czasu, aż emocje opadną. Do takiego traktowania myśli, którym towarzyszą skrajne emocje, namawiają nie tylko  psychologowie. Mówi o nich również m.in. św. Ignacy Loyola w swoich ćwiczeniach.

Ucz się zarządzać swoim umysłem

Wielu ludzi starając się zapanować nad destrukcyjnym myśleniem, próbuje myśleć o czymś innym, o czymś przyjemnym. Taka metoda może zadziałać doraźnie, ale na dłuższą metę, może przynieść nawet negatywne skutki, co wykazały przeprowadzone badania. Nie chodzi o to, aby jedno myślenie zastąpić innym, ale o to, aby wyeliminować samowolę naszych emocji i myśli, aby nie dopuszczać do zjawiska „nakręcania się myślami”. Jest to możliwe dzięki odpowiedniemu treningowi umysłu. Bardzo dobre rezultaty daje trening uważności, inaczej nazywany treningiem stanu „tu i teraz”, który od  ok. dwóch dekad funkcjonuje również pod nazwą mindfulness.

Scroll to Top