Komentarze dotyczące afery taśmowej odnoszą się przede wszystkim do tego, jaki jest stopień odpowiedzialności Donalda Tuska za postawę jego ministrów. Być może słuszne są żądania jego dymisji. Dlaczego jednak powstały kryzys nie jest rozpatrywany przez pryzmat obnażonych w jego wyniku niedociągnięć i błędów? Wyciąganie takich wniosków wymaga kompetencji oraz koncentracji uwagi na doskonaleniu struktur władzy i skuteczności rządzenia. Tego akurat wyraźnie brakuje komentatorom tych wydarzeń, co widać w ich narracji.
Zmiany, udoskonalenia zarówno na poziomie życia jednostki, jak również w każdej organizacji dokonują się w wyniku świadomych poszukiwań najlepszych rozwiązań, lub….w wyniku kryzysów. Tak naprawdę to kryzys jest najlepszym bodźcem do zmian oraz źródłem informacji o tym, co nie działa, co wymaga udoskonalenia. W naturę człowieka wpisane jest dążenie do równowagi (homeostazy), a nie do zmiany. To dlatego potrzebny jest kryzys, niekiedy nawet bardzo poważny, aby wznieść się na wyższy poziom dojrzałości, wyższy poziom życia. Mówił o tym m.in. Erik Erikson amerykański psycholog, twórca psychospołecznej teorii rozwoju. W swoich pracach określił nawet zestaw normatywnych kryzysów, inaczej kryzysów uniwersalnych.
W swojej pracy mam okazję towarzyszyć ludziom, których dotykają problemy, niekiedy nawet bardzo dotkliwe. Po czasie dochodzą do wniosku, że gdyby nie te problemy, to nie byliby w miejscu które im bardzo odpowiada. Wielu ludzi dotykają poważne problemy zdrowotne w wyniku których przewartościowują swoje życie. Potem dochodzą do wniosku, że dzięki chorobie znaleźli się w dużo lepszym dla nich miejscu. Moje osobiste doświadczenia w pełni to potwierdzają.
Każdy wypadek lotniczy angażuje specjalistów do przeprowadzenia dokładnej analizy błędów tylko po to, aby więcej nie były popełnione. Wnioski z ich pracy tworzą nowe procedury, weryfikują już istniejące. Z kolei analizę wypadku przez pryzmat winy dokonuje prokuratura.
Lech Wałęsa pytany o komentarz do afery taśmowej stwierdził, że zmiana rządu na inny nie rozwiązuje zasadniczych problemów. Przede wszystkim należy dokonać odpowiednich zmian w prawie i w procedurach. Brak tych działań sprawi, że nowa władza będzie nadal funkcjonowała w starych, jak się okazało bardzo niedoskonałych warunkach prawnych i proceduralnych.
Afera taśmowa bez wątpienia pokazała poważny problem. Czas pokaże czy afera ta zostanie wykorzystana jako bodziec do pozytywnych zmian, czy też nastąpi jedynie zmiana władzy. To kolejny sprawdzian dla elit politycznych. Być może już wkrótce przekonamy się czy ważniejsza jest władza, czy dobro naszej ojczyzny.
Wczorajszy program „Tomasz Lis na żywo”, po raz kolejny uwidocznił zupełnie różną ocenę ostatnich 25 lat naszej historii. W ocenie jednych to stracony czas niewykorzystanych szans, dla drugich to okres, z którego powinniśmy być dumni , który był wyjątkowy w całej naszej historii. Pozbywając się własnych – subiektywnych wrażeń, a jedynie poszukując prawdy słuchając stanowiska innych, można się zupełnie zagubić. Dlaczego tak skrajnie różnie oceniamy naszą rzeczywistość ?
Czesław Bielecki – uczestnik wczorajszego programu Tomasza Lisa prezentował tę część Polaków, którzy mówią głównie o tym, co jeszcze nie działa, co brakuje. Jego odpowiedzią na pozytywne oceny były kolejne fakty potwierdzające nieudolność państwa. Kiedy inni goście redaktora Lisa dzielili się swoimi pozytywnymi wrażeniami Czesław Bielecki wyciągał kolejne argumenty potwierdzające jego stanowisko.
Z innych rozmów, prowadzonych ostatnio w mediach na temat naszych dokonań ostatnich dwudziestu pięciu lat, dało się również zauważyć jak ci, którzy widzą głównie negatywy reaguję nerwowo na pozytywne opinie. Wyraźnie one ich drażniły. Psychologia zjawisko to określa mianem dysonansu poznawczego. To stan napięcia wywołujący rozdrażnienie, a nawet złość, gdy występuje sprzeczność pomiędzy przekonaniami a informacjami płynącymi z otaczającej rzeczywistości. Ci, którzy kierowani są przekonaniami o tym jak jest źle, będą czuli się dobrze tylko wtedy, kiedy odnajdą to, co potwierdza ich przekonania.
Dla wielu ludzi kontestacja jest źródłem komfortu psychicznego, stąd nieustannie koncentrują swoją uwagę na różnicy pomiędzy tym co być powinno, a tym co jest. Stan obecny zawsze będzie odbiegał od wizja idealnej rzeczywistości, dlatego bez trudu zaspokajają swoją psychiczną potrzebę.
Nie tak dawno jadąc samochodem z moim tatą zachwycałem się nowymi drogami. Jako emerytowany kierowca dobrze pamiętał jak wyglądały te drogi przed laty. Wyraźnie widać było jego miłe zaskoczenie. Kiedy powiedziałem, że dziś tak wiele dobrego dzieje się wokół nas, w odpowiedzi na moją pozytywną ocenę po chwilowej ciszy usłyszałem: ale służba zdrowia nie działa. Miałem wrażenie, że moje słowa wyrwały tatę ze snu. Pozytywny obraz „zerwał go na nogi” i przywrócił świadomość. Wyraźnie widziałem w nim przypływ energii, kiedy przywoływał kolejne dowody na to jak źle działa służba zdrowia.
Czy dostrzeganie tego co pozytywne, jest przejawem braku dojrzałości, czy infantylizmu, jak oceniają ci z grupy pana Bieleckiego i mojego taty?
Prawdą jest, że inspiracja do działań pochodzi z obrazu tego co jest, i tego co chcielibyśmy aby było. Jednak energia do skutecznej realizacji powstałych z tego obrazu zamierzeń pochodzi z dotychczasowych osiągnięć i sukcesów. Mówienie o nich działa inspirująco, jest motywacją do dalszych osiągnięć. To nie lekceważenie braków, a źródło energii dla ich eliminowania.
Kiedy słucha się Jerzego Owsiaka, to można odnieść wrażenie, że żyjemy w kraju pełnej szczęśliwości. Jednocześnie od tylu lat jego fundacja nieustannie działa na rzecz wspierania służby zdrowia, i robi to wyjątkowo skutecznie. Nie znam takiego przypadku, aby ktoś z grupy pana Bieleckiego i mojego taty, wykazał sią taką skutecznością.
Mam ogromny żal do środowiska psychologów, że nie prowadzą powszechnej psychoedukacji. Praktycznie w ogóle nie reagują na zjawiska, które jednocześnie w swoich pracach naukowych oceniają jako negatywne i szkodliwie społecznie.
Wzorem Deklaracji Wiary lekarzy katolickich zgłaszam inicjatywę Deklaracji Wiary polityków katolickich – ludzi, którzy poza Kościołem, mają ogromy wpływ na postawę naszego społeczeństwa. Bardzo liczę na pozytywną odpowiedź na moją inicjatywę tych polityków, którym bliska jest wiara chrześcijańska i jej wartości.
DEKLARACJA WIARY Deklaracja wiary polityków katolickich w przedmiocie postawy wobec społeczeństwa i kraju.
Obowiązkiem nas polityków są wszelkie możliwe działania na rzecz dobra wspólnego i rozwoju naszej ojczyzny, a nie na rzecz partyjnych interesów, co stoi w sprzeczności z Konstytucją Kościoła Katolickiego.
- WIERZĘ w jednego Boga, Pana Wszechświata, który wyznacza drogę mojego postępowania i jest jedynym źródłem Prawdy.
- UZNAJĘ, iż każdy człowiek jest dzieckiem Bożym, a co za tym idzie, zasługuje na szacunek i miłość. Nie do mnie należy ocena innych za ich przewinienia, lub niewłaściwą postawę. Gniew pozostawiam Boskiej Opatrzności, a wymierzanie kary powołanym do tego instytucjom. Wszyscy inni, którzy postępują inaczej sprzeciwiają się samemu Stwórcy.
- PRZYJMUJĘ prawdę, iż jedyną miarą mojej postawy polityka chrześcijanina jest to, ile jest w nim owoców Ducha Świętego: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wspaniałomyślności, łaskawości, wierności, skromności, wstrzemięźliwości i czystości.
- STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności polityka katolickiego jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką polityka, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.
- UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad ludzkimi potrzebę przeciwstawiania się ideologiom sprzecznym z wartościami chrześcijańskimi, potrzebę stałego pogłębiania wiedzy nie tylko z zakresu moich działań, ale także wiedzy chrześcijańskiej.
- UWAŻAM, że – nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań politycy katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w podejmowanych przez nich działaniach zgodnie ze swoim sumieniem.
Moja rozmowa z atrakcyjną, niezależną finansowo trzydziestolatką w ramach sesji coachingowej wywołała u niej łzy, kiedy mówiła o swoich relacjach partnerskich. Potrzebuje bliskości, relacji opartych na miłości, ale nie może zaspokoić sowich potrzeb. Mężczyźni, z którymi była w związkach chcieli ją mieć tylko dla siebie, traktowali ją jak swoją własność, co było dla niej nie do zaakceptowania. Pamiętam moje doświadczenia z pracy w biurze matrymonialnym, gdzie spotykałem wiele podobnych kobiet. Wówczas miałem ochotę wyjść na ulicę i krzyczeć: gdzie ci mężczyźni.
Socjologowie przewidują, że do 2030 roku nawet 7 milionów Polaków wybierze życie w pojedynkę. Szukając przyczyn tego stanu rzeczy bezwzględnie trzeba uwzględnić zjawisko jakie dotknęło moją klientkę. Dziś możemy albo tylko rejestrować negatywne zjawiska jakie pojawiają się w relacjach partnerskich, i ubolewać nad ich skutkami, albo zrozumieć je. Tylko zrozumienie może stanowić dobry punkt wyjścia do skutecznych działań na rzecz zmian.
Zachowanie każdego człowieka zdeterminowane jest zaspokojeniem potrzeb. Fakt ten jest powszechnie zrozumiały i akceptowany. Kiedy jesteśmy spragnieni lub głodni, wówczas naszą uwagę i działania kierujemy głównie na rzecz ich zaspokojenia. Wówczas dopiero możemy zająć się innymi sprawami. Wśród potrzeb, w które wyposażony jest każdy człowiek jest ta, która sprawia, że pragniemy bliskości, czułości. I to ona jest głównym spoiwem związków. Jej zaspokojenie daje poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Z kolei niezaspokojona potrzeba bliskości wywołuje stan zagrożenia, uruchamiając odpowiednie mechanizmy obronne.
Partnerzy mojej klientki mieli mocno zawyżoną potrzebę bliskości. Niestety jest to bardzo powszechne zjawisko. Potrzeba na takim poziomie wywołuje dyskomfort, nieustannie angażuje uwagę w poszukiwaniu sposobów jej zaspokojenia. Mężczyźni z zawyżoną potrzebą bliskości stawiają wyjątkowo wygórowane oczekiwania swoim partnerkom. Spełnienie ich ma zapewnić tym mężczyznom poczucie bezpieczeństwa. Stąd kwestionują samodzielne wyjścia z domu na spotkania z przyjaciółmi. Nie akceptują wszystkich tych, do których partnerka czuje sympatię. W skrajnej sytuacji mogą nie akceptować nawet bliskiej rodziny. Partner z zawyżoną potrzebą bliskości czuje się tylko wtedy dobrze, kiedy ma partnerkę przy sobie, kiedy ona koncentruje swoją uwagę tylko na nim. Jego postawa przypomina bluszcz. Poważnym problemem, niestety często występującym, jest agresywna postawa mężczyzn, w reakcji na ich zawyżoną potrzebę. To wówczas zupa jest przesolona, co upoważnia ich do złości, a nawet agresji, która daje im chwilową ulgę.
Mężczyźni z zawyżoną potrzebą bliskości przyjmuję jeszcze jedną, charakterystyczną postawę. W obawie przed utratę bezpieczeństwa i wynikającym z tego zranieniem, rezygnują z relacji partnerskich. Wolą nie ryzykować.
Chowanie się za postawą maczo, oddala nas od trwałego i szczęśliwego związku. Ponadto z biegiem lat zawyżona potrzeba miłości działa jak wirus, który coraz trudniej opanować, który jednocześnie odbiera poczucie życiowej satysfakcji i spełnienia. I nie pomoże tu fakt, że znajdziemy winnych naszego stanu, kierując oskarżenia na partnerki. Tylko świadomość własnej niedoskonałości może nas z niej wyzwolić. Nie jest to łatwe, ale możliwe, szczególnie kiedy skorzystamy z odpowiedniego wsparcie. Wybór należy do nas.