Bardzo często słyszałem, nie tylko w rozmowach towarzyskich, taką opinię. Również niektórzy psychologowie twierdzą, że jest bardzo blisko od miłości do nienawiści. Mam inne zdanie na ten temat i chyba wiem skąd bierze się ta różnica w ocenie relacji pomiędzy miłością, a nienawiścią.
Aby lepiej zrozumieć stan zakochania, od zawsze nazywany miłością, trzeba rozłożyć go na czynniki pierwsze. Zrobili to psychologowie zajmującym się stanem zakochania, jak również włączyła się w to psychoneurologia przyglądająca się zjawiskom psychologicznym, ale przez pryzmat zmian jakie zachodzą w mózgu. Okazuje się, że stan zakochania uruchamia w człowieku trzy struktury mózgu. Czyli to, co pojawia się na poziomie świadomości przypomina związek chemiczny w skład którego wchodzą trzy pierwiastki („Psychologia miłości” Bogdan Wojciszke, „Dlaczego kochamy” Helen Fisher). Jeden z nich można określić jako potrzeba miłości, drugi to czysta miłość, a trzeci to popęd seksualny. Efekt oddziaływania zawyżonej potrzeby miłości (głodu miłości) można odnaleźć w pracach wielu psychologów. To co określiłem pojęciem „czysta miłość” wyzwala bezwarunkową troskę i życzliwość do drugiego człowieka. Neurobiolodzy odnaleźli w mózgu człowieka struktury uaktywniające również ten pierwiastek. Szczególnie mocno jest on widoczny w relacjach pomiędzy matką i dzieckiem. Popęd seksualny jest tak powszechnie znany, że nawet nie ma co o nim wspominać.
Jak sięgam pamięcią, to co pewien czas w wiadomościach pojawiał się problem antysemityzmu w Polsce. Ktoś jawnie wypowiedział się krytycznie na temat Żydów, albo ostatnio wymalowano antysemickie hasła na pomniku w Jedwabnem. Z drugiej strony są ludzie, którzy z tym walczą, poszukują pozytywnych przykładów relacji pomiędzy Polakami i Żydami. Dziś nie jest poprawnością polityczną prezentowanie postawy antysemickiej.
Osobiście nic nie mam do Żydów, traktuję ich jak każdy naród, który ma prawo do samostanowienia. Zastanawiało mnie skąd w niektórych Polakach bierze się taka antyżydowska postawa. Zapytałem o to mojego tatę – rocznik 1925.
Okazuje się, że ta postawa była powszechna w czasach jego młodości. Wręcz normą było wypowiadanie się krytycznie o Żydach. To oni głównie opanowali handel, nie było ich widać przy przysłowiowej łopacie. To co m.in. wzbudzało rozdrażnienie innych, to wyjątkowo ugrzeczniony stosunek Żyda do klienta. Było to niezrozumiałe dla innych, i traktowane jako postawa wyższości. W szkole mojego taty były dwie dziewczyny pochodzenia żydowskiego. Kiedy grupa chłopców mocno im dokuczała kierownik szkoły zrobił zebranie wszystkich uczniów. Skrytykował zachowanie chłopców wobec koleżanek i stwierdził, iż Żyda przede wszystkim trzeba bić po kieszeni. Zasugerował jednocześnie, iż zakupy powinno się robić przede wszystkim w polskich sklepach.
Jedni chcę, abym kupił ich produkty, inni abym skorzystał z ich usługi, jeszcze inni abym oglądał ich programy, słuchał ich rozgłośni, a politycy chcą abym na nich zagłosował. Wszyscy oni stosują najróżniejsze sztuczki marketingowe. Mówią mi jaki jestem ważny, przekonują mnie, że to, co mi oferują jest najlepsze, najbardziej atrakcyjne i dokładnie wpisuje się w moje potrzeby. Niekiedy słyszę, że synonimem mądrości , inteligencji jest właśnie zakup ich produktów i usług, oglądanie ich programów i słuchanie ich rozgłośni. Z kolei kandydaci na posłów zapewniają mnie, że kiedy tylko na nich zagłosuję, zrobią z Polski kraj szczęśliwości.
Psychologia była, jest i będzie dla mnie ważnym źródłem informacji na temat mechanizmów kierujących naszą postawą i zachowaniem. To dzięki dokonaniom wielu psychologów, budowałem (dziś uzupełniam) obraz struktury i wzajemnych zależności tych mechanizmów. Nie będę jednak ukrywał, iż wymagało to często ode mnie dużego wysiłku . Wynikał on z faktu istnienia dużej ilości koncepcji psychologicznych człowieka. Pamiętam jak na jednym ze studiów podyplomowych zapytałem prowadzącego zajęcia (doktora psychologii) o opis podstawowych mechanizmów kierujących naszymi relacjami z innymi ludźmi. Zamiast odpowiedzi usłyszałem pytanie : w jakiej koncepcji psychologicznej chciałby pan spojrzeć na człowieka ? Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. Zrozumiałem wówczas, że psychologia nie ma jednoznacznego obrazu mechanizmów psychologicznych, która mną kierują. Potem studiując różne koncepcje dostrzegłem, iż niekiedy wręcz zaprzeczają one sobie nawzajem. W psychologii indywidualnej czytam, iż to co steruje naszym życiem jest głównie w nas, a psychologowie społeczni twierdzą, że nasze życie sterowane jest relacjami z innymi ludźmi. Z punktu widzenia pracy nad sobą, nad doskonaleniem własnych mechanizmów, ma to przeogromne znaczenie : czy mam budować samoświadomość , aby poznać siebie i doskonalić swoje mechanizmy, czy też mam koncentrować się na relacjach, w których ponoć jest podstawowe źródło moich emocji i uczuć ? Gdzie jest przyczyna, a gdzie skutek? Dużo czasu potrzebowałem na to, aby „wyłuskać” z tej mnogości koncepcji jedną spójną, która moim zdaniem najlepiej oddaje strukturę psychiczną człowieka. Musiałem na coś się zdecydować, aby potem móc poszukiwać najbardziej skutecznych metod doskonalenia postaw i zachowań. Dziś, kiedy pojawia się jakieś pytanie sięgam do takich autorytetów jak m.in. Jung, Rogers, czy działających współcześnie Seligman i Csikszentmihalyi, jak również neurobiolog LeDoux. W akcie zrozumienia przeze mnie człowiek poważny udział mają m.in. książki Fromma i Golemana. Mój dylemat potwierdzają słowa pani psycholog , którą kiedyś poznałem . Twierdzi ona, iż aby dobrze „uprawiać psychologię” najpierw trzeba zapomnieć to, co się usłyszało na studiach, aby potem od początku konstruować psychologiczny obraz człowieka. W słowa te wpisuje się wyrażone dziś stanowisko uznanego autorytetu w dziedzinie psychologii, prof. dr hab. Jana Strelaua : „Nie ma dziś w psychologii takiej teorii, która jest uznawana za jedynie trafną czy najlepiej tłumaczącą nasze zachowania, a więc nie ma jedności wśród psychologów.” (Charaktery 9/2011).
Zakończyłem edukację szkolną kilkadziesiąt lat temu, ale 1 września do dziś odczuwam jako dzień szczególny. W końcu przez 13 lat wyznaczał początek ważnego okresu mojego życia – rok szkolny (8 lat szkoły podstawowej i 5 technikum). Dziś z perspektywy czasu, a może przede wszystkim z racji moich zainteresowań, postrzegam te lata jako niezmiernie ważny czas, w którym kształtowała się moja osobowość. Zresztą również psychologia nadaje temu okresowi życia młodego człowieka bardzo duże znaczenie. To w tym okresie poza rodzicami, wychowawcy oraz środowisko szkolne, „programuje” mechanizmy, które w wieku dorosłym manifestują się określoną postawą i zachowaniami. Osobiście odczułem to bardzo mocno. Mając stosunkowo wysoki poziom samoświadomości, wielokrotnie mogłem obserwować w życiu dorosłym, skutki tak zwanego procesu wychowawczego. W sposób szczególny utkwiła mi w pamięci scena jaka rozegrała się w ósmej klasie, pomiędzy mną, a nauczycielką matematyki. Na jej pytanie, gdzie zamierzam kontynuować edukację po zakończeniu szkoły podstawowej odpowiedziałem, że w technikum. Wywołało to w niej niedowierzanie, a jednocześnie ironię : ty z twoją matematyką do technikum ?! Na stojąco, przed klasą wysłuchiwałem krytyczną opinię na mój temat. Nauczycielka matematyki oceniała „moją matematykę” przez pryzmat umiejętności matematycznych mojego brata, który startował z sukcesem na olimpiadach matematycznych. Miałem u niej ocenę dobrą, w technikum należałem do czołówki jeżeli chodzi o wyniki w nauce. Dzięki matematyce dostałem się na studia, w czasie których dorabiałem na korepetycjach z matematyki. Jednak tę scenę pamiętam do dziś, a w późniejszych latach, wielokrotnie „słyszałem” głos płynący gdzieś z głębi mojej podświadomości : nie poradzisz sobie. Dziś słyszę od dyrektorki szkoły do której uczęszcza mój syn, że szkoła to miejsce, w której uczeń odnosi przede wszystkim sukcesy. Wspaniałe założenie. Tylko czy na pewno nauczyciele i wychowawcy są przygotowani do pełnienia roli „wzmacniacza sukcesów” ? Mówiąc „przygotowani” mam tu na myśli to, czy sami znają smak sukcesu. Trudno bowiem zauważać go u innych, mówić o nim, kiedy zna się go tylko teoretycznie. Nauczycielowi – wychowawcy, który była programowany podobnie jak ja, a jednocześnie do dziś nic nie robi, aby zweryfikować swoje oprogramowanie, będzie bardzo trudno zauważyć i wzmacniać sukces swoich uczniów.
Uważam, że każdy człowieka powinien korzystać z informacji zwrotnej. Tak nazywam informację o nas, o naszym zachowaniu i postawie, wyrażoną przez innych. Normalnym jest, że może się zdarzyć, iż nie zrobimy tego co powinniśmy, albo zachowamy się w sposób w jaki nie powinniśmy, a jednocześnie nie mamy tego świadomości. Ktoś dający nam o tym informację pełni rolę lustra, w którym możemy to dostrzec. W ten sposób możemy poprawiać własną „urodę”, oczywiście zakładając, że jesteśmy tym zainteresowani, i nie uważamy już siebie za doskonałych. Pojawia się jednak tu poważny problem : nie wszystkie informacje są wiarygodne, a twierdzę wręcz, iż niewiele oddaje prawdę o nas. Najczęściej są one wyrazem problemów jakie mają ze sobą ci, którzy je nam przekazują. Za pozorną życzliwością, często kryją się ich kompleksy. Niekiedy informacja zwrotna wyrażana jest z tak głębokim przekonaniem i pewnością, że może robić wrażenie wiarygodnej. To przejaw szczególnej postawy tych osób, gdzie uwagi kierowane pod adresem innych, są bardzo ważne dla ich psychiki.
Niedzielny poranek praktycznie od zawsze wyzwala u mnie potrzebę refleksji. Ponadto to właśnie w tym czasie czuję, iż mój umysł wyjątkowo sprawnie ogarnia zagadnienia, nad którymi prowadzę refleksję. Miejsce, w którym odbywa się ten proces nazywam „monitorem umysłu” . Tak nazwałem świadomość w mojej książce „Psychologia jednostki. Odkoduj szyfr do swego umysłu” (2008). To na monitorze umysłu (w świadomości) pojawiają się myśli, uczucia, emocje. To na nim odczytujemy nasze potrzeby (motywacje). Od wielu lat badam warunki w jakich można uzyskać najbardziej efektywny proces myślenia, tu refleksji. Przede wszystkim niezbędna jest uzmysłowienie sobie, iż myślenie może przybierać różne formy, jak również może przebiegać w różnym otoczeniu (nazywam go tłem monitora umysłu). Poszukiwanie hasła do krzyżówki, czy rozwiązywanie zadania matematycznego, jest innym myśleniem od tego, kiedy zastanawiamy się nad tym dlaczego ktoś nas nie lubi, czy też kiedy przekonujemy siebie, iż nie powinniśmy się obawiać przyszłości.
Łatwo mi jest zaakceptować różne oceny, jeżeli nie są one zbyt odległe na skali ocen. I tak jeżeli usłyszę, że coś jest ładne, a jednocześnie ktoś inny powie, że nie podoba mu się to, to akceptuję tę rozbieżność ocen. Po prostu jest to efekt różnych gustów, i tyle. Trudno mi jednak uznać oceny, których efektem są emocje balansujące pomiędzy nienawiścią i uwielbieniem. Kiedy słyszę słowa uwielbienia dla PiS, a jednocześnie od tej samej osoby słyszę ogromną niechęć do PO, albo słowa zachwytu skierowane do PO i jednocześnie skrajną krytykę PiS, nie uznaję tych postaw jako właściwe (widziałem to wczoraj w jednym z programów telewizyjnych). Zresztą psychologia jednoznacznie mówi o tym, że takie skrajne emocje (jako efekt ocen rzeczywistości) nie są przejawem optymalnie funkcjonującej psychiki.
Pamiętam jak wiele lat temu, na szkoleniach dla kadry kierowniczej wielokrotnie słyszałem, że nie warto być dobrym dla pracowników. Wymusiło to na mnie potrzebę zgłębienia tego zjawiska . Dlaczego dobro, o którym mówili menedżerowie , wywołuje negatywne reakcje ich podwładnych ? Przecież wystarczy nawet tylko pobieżnie przestudiować chrześcijaństwo , okazuje się że u jej fundamentów jest miłość do drugiego człowieka. Jednocześnie psychologia mówi , że jest ona największą potrzebą każdego z nas. To skąd te negatywne reakcje o których mówią menedżerowie ? Odpowiedź znalazłem zgłębiając mechanizmy psychologiczne kierujące zachowaniem i postawą człowieka. Nie będę ukrywał, że nieocenionym źródłem wiedzy stała się dla mnie również obserwacja nie tylko innych, ale i samego siebie. Okazuje się, że w przypadku kiedy potrzeba akceptacji i uznania, przybierze wysoki poziom (opis przyczyny takiego stanu rzeczy, wykracza poza tę wypowiedź), wówczas zachowanie takiego człowieka przyjmuje jedną z trzech charakterystycznych strategii. Uznana psycholog Karen Horney nazywa je „do ludzi” , „od ludzi” i „nad ludźmi”. Człowiek przyjmujący strategię „do ludzi” zaspokaja swoją potrzebę akceptacji i uznania poprzez zabieganie o innych. To w relacjach z innymi odnajduje możliwość uzyskania komfortu psychicznego. Bardzo dobrze znam taką postawę : jestem dobry dla innych, dzięki czemu wywołuję w nich satysfakcjonującą mnie reakcję. Nie działa to jednak kiedy trafimy na kogoś realizującego strategię „nad ludźmi”. Wówczas stajemy się jego ofiarami. Ludzi ci doznają komfortu psychicznego deprecjonując innych, pokazując swoją wyższość. To o takich relacjach mówili mi menedżerowie w czasie szkolenia. Nie mając świadomości swoich zachowań, zabiegali o sympatię podwładnych. Kiedy jednak wśród nich pojawił się ktoś realizujący strategię „nad ludźmi” doznawali z jego strony niechęć, a niekiedy nawet ignorancję. Stawiam tezę, iż osoba ze „zdrowym” poziomem potrzeby akceptacji i uznania, będąc miłą dla innych, nie „sprowokuje” osoby ze strategią „nad ludźmi”. Chyba że mamy do czynienia z mobberem, czyli kimś o wręcz patologicznej potrzebie akceptacji i uznania realizującego strategię „nad ludźmi”. Moje osobiste doświadczenia wykazały jeszcze jedną, moim zdaniem ważną kwestię : strategie jakie realizujemy, można korygować. Możemy być mili nie zabiegając i nie oczekując nic w zamian.
Myślę, że wiadomym jest powszechnie, iż stres to odpowiedź organizmu na sytuację odbiegającą od stanu równowagi (homeostazy, a jednocześniei mobilizacją do jego przywrócenia. Kiedy sytuacja stresowa jest nie „zamknięta” (po mobilizacji organizmu, nie nastąpiło odprężenie), i stan taki trwa długo, zarówno organizm , a co za tym idzie również odczuwane emocje, jak i powstałe w ich wyniku myśli, mają jednoznaczne „zabarwienie”. Niepokój, lęk i adekwatne do nich myśli, wypełniają świadomość. W tym czasie, mózg jak doskonały kartograf (jak nazywa go Antonio Damasio) tworzy mapę przeżywanej rzeczywistości. Rejestruje wszystkie doznania z nią związane. W innym czasie w takiej samej, lub nawet tylko przybliżonej do tej sytuacji, która wyzwoliła stres, mózg skorzysta z gotowego już wzorca reakcji. Tworzenie nowego wzorca jest energochłonne, i dlatego mózg preferuje korzystanie z tego, co stworzył wcześniej. W skrajnej sytuacji wzorzec taki może stać się głównym sposobem reagowania na życie, bez względu na to, co ono ze sobą niesie. Wówczas problemy, nawet z racjonalnego punktu widzenia, łatwe do rozwiązania, wywołują uczucie strachu, paraliżują, uniemożliwiając wykorzystanie całego potencjału człowieka. Zautomatyzowane reakcje mózgu są adekwatne do stworzonej i utrwalonej wcześniej mapy rzeczywistości. Bardzo dobrze znam ten mechanizm, nie tylko z podręczników psychologii, nie tylko z obserwacji zachowań innych, ale i własnych. To brak przynajmniej podstawowej higieny emocjonalnej doprowadza do sytuacji, kiedy nasze reakcje na wyzwania życia przybiera ją formę destrukcji. Skrótowo proces naszych reakcji można opisać w następujący sposób : sytuacja (bodziec), powoduje, że mózg odnajduje wcześniej skonstruowaną mapę opisującą przybliżoną sytuację, powstaje reakcja organizmu (w tym uczucia i myśli) w odpowiedzi na tę mapę. Momentem, w którym możemy tu interweniować jest proces tworzenia map, czyli nasze postrzeganie rzeczywistości. I tu właśnie jest miejsce na higienę emocjonalną. W sytuacjach kiedy nie jesteśmy poddawani sytuacjom stresowym (np. czas wolny od pracy, okres wypoczynku, urlop), uczymy się postrzegania świata, ale przez pryzmat spokoju, harmonii i wiary w siebie. W ten sposób mapy zostają skorygowane. Obserwuję ludzi, którzy mają bardzo dobrze opanowany ten proces. W sytuacjach wolnych od stresu (spotkania towarzyskie, ich czas wypoczynku, chociaż bywa że i one mogą wywoływać stres), koncentrują swoją uwagę na tym co pogodne, rozmawiają o sprawach łatwych, niekiedy banalnych. Prowokują sytuacje humorystyczne, wywołujące rozbawienie. Kiedy wypowiadają się o swoim życiu to głównie nawiązują do tego, co pozytywne. Mam okazję obserwowania osoby, która w chwilach wolnych, jak tylko okoliczności na to pozwalają, ogląda po raz kolejny standardy polskich komedii. Bardziej zaawansowane formy higieny emocjonalnej to na przykład medytacja, różne formy relaksacji, czy ćwiczenia oddechowe. Nieustannym problemem pozostaje jak wyzwolić w sobie motywację do przestrzegania higieny emocjonalnej. Niedobrze jest kiedy pojawia się ona tylko w chwili, kiedy doznajemy skutków działania naszych negatywnych map.