Nie potrafię ogarnąć własnym umysłem momentu, kiedy podział jaki dziś występuje pomiędzy Polakami zaniknie. To perspektywa, która wykracza poza czas mojego życia. Mając świadomość działania mechanizmów psychologicznych jakie kierują człowiekiem, wiem że wzajemna niechęć , a nazywając rzecz po imieniu powinno mówić się wręcz o wrogości, na trwałe wpisała się w umysły bardzo wielu Polaków. I tak tragedia smoleńska, która teoretycznie powinna łączyć, pogłębiła podziały. Brak czytelnych i nie wzbudzających wątpliwości kryteriów oceny prawdy sprawia, że miesza się fantazja z rzeczywistością. Kościół Katolicki, który mógłby tu pełnić niezmiernie ważną rolę strażnika i propagatora uniwersalnych wartości, zajmując stanowisko „ponad podziałami” opowiada się po jednej ze stron podziału . Mógłby wzmocnić swoją pozycję jako negocjator , ale nie korzysta z tej szansy . Co pewien czas jedna ze stron podziału przywołuje słowa Jana Pawła II, ale już nikt ich nie rozumie, bo ważna jest głównie jego postać jako symbol własnych racji. A przecież on tak głośno mówił „dążcie do miłości”, albo „prawda jest tam, gdzie jest miłość”. Tylko kto dziś wie, jaka postawa kryje się za tym słowem ?
Po obejrzeniu wczorajszych uroczystości na Krakowskim Przedmieściu zorganizowanych przez PiS, mieszają się we mnie uczucia takie jak frustracja, przerażenie, poczucie bezsilności i zwiątpienie. Nie mam nic przeciwko tej partii. Każdy ma prawo do swoich poglądów pod warunkiem, że nie wprowadza destrukcji w relacje społeczne. Każdy specjalista z zakresu stosunków społecznych powie, jak dużo złego wprowadza taka postawa członków PiS. Prezes tej partii mówił wczoraj o tym, że siła jest w jedności, jednocześnie pogłebiając podziały w naszym kraju. Bardzo mnie to niepokoi.
Patrząc na sposób spędzania świąt z perspektywy psychologicznej, to dostrzegam tu dwie formy. Jedna polegająca na przykryciu codziennych trosk i problemów atmosferą rodzinnego biesiadowania, a druga na refleksji, na zatrzymaniu się „tu i teraz”. Dobrze jest kiedy świąteczny czas rozdzielimy na te dwie formy, dzieląc go pomiędzy biesiadowaniem, a byciem tylko ze sobą. Znam wiele osób, które uciekają wręcz od autorefleksji, postrzegając ją jako bolesny proces. Myślę, że przesłanie chrześcijaństwa mówi jednoznacznie, iż zmartwychwstanie (oczyszczenie), poprzedzone jest bólem. Kiedy go przetrwamy wchodzimy na odnowioną drogę życia. Moje osobiste doświadczenia w pełni to potwierdzają. Wielkanoc to czas szczególny poprzez swoją atmosferę i tradycję. Warto go wykorzystać tak, aby poza miłymi wrażeniami, dał nam wewnętrzną siłę, będącą efektem samooczyszczania.
Kiedy kilka lat temu pojawiły się u mnie bóle kręgosłupa, poszedłem do specjalisty, a ten zalecił mi ćwiczenia. Jak tylko ustał ból, oczywiście przestałem ćwiczyć. Po kolejnych kilku latach powtórnie pojawiły się bóle, ale i tu praktycznie nie ćwiczyłem, no bo po krótkim czasie przestało boleć. Dziś kiedy bóle poważnie się wzmogły, otrzymałem informację : jeżeli po pół roku ćwiczeń nie przestanie boleć, to będzie konieczna operacja kręgosłupa. Okazuje się, że mam super rozwinięty system ostrzegawczy, tylko nie potrafiłem na niego odpowiednio zareagować. Kiedy ludzie opowiadają mi historię swojego życia, to okazuje się jak wiele było w nim sygnałów ostrzegawczych. Brak reakcji powodował pojawienie się kolejnych problemów, coraz bardziej dolegliwych. Prosili mnie o rozmowę, bo już nie radzili sobie ze sobą. Moje doświadczenia, w tym te osobiste, jednoznacznie potwierdzają tezę, że to co nam się w życiu przydarza, nawet jak oceniamy to negatywnie, niesie ze sobą ważną dla nas informację. Stąd to, co nazywamy problemem jest tak naprawdę szansą. Dla mnie pierwsze dolegliwości kręgosłupa były szansą na to, aby poprzez ćwiczenia wzmocnić go. Niestety nie skorzystałem z tej szansy. Dziś bardzo żałuję. Jest to dla mnie, co prawda bolesna, ale ważna lekcja życia.