Moim zdaniem jest to pytanie, które powinien zadać sobie każdy katolik, każdy chrześcijanin. I nie powinno ono być zadane tylko raz, ale powinno pojawiać się co najmniej w każdą niedzielę. Odpowiedź na nie, to przede wszystkim odpowiedź dotycząca tego, jak głęboko nakazy mojej religii zakorzenione są w moim życiu. Ile pojawia się w nich biblijnych treści, takich jak miłość bliźniego, szacunek, wybaczanie ? Czy reaguję na wrogów, nieprzychylnych mi ludzi, przeciwników politycznych, zgodnie z nakazami Biblii ? Ile w mojej postawie i zachowaniu jest wiary w Boga ? Czy chwilach niepowodzeń, czy zagrożeń, potrafię wyzwolić w sobie zaufanie do niego, co w konsekwencji skutkuje zmniejszeniem moich lęków i obaw, no bo przecież Bóg jest ze mną ? Czy też jestem tylko człowiekiem religijnym : chodzę do kościoła w niedzielę i święta, rano i wieczorem modlę się, nie zdradzam żony, nie kradnę, w czasie każdej mszy daję ofiarę na miarę moich możliwości, bronię mojego kościoła wobec tych, którzy go atakują, bronię krzyża – znaku mojej religii?