Kłopotliwa potrzeba

 Wiele lat temu czytałem  artykuł o relacjach międzyludzkich (nie pamiętam w jakiej gazecie), w którym zaprezentowano wyniki  badań potrzeby bliskości (niekiedy nazywana potrzebą miłości) jaką posiada każdy  z nas. Jest ona efektem działania ewolucji, która zadbała o to, abyśmy byli motywowani do łączenia  się w pary i grupy społeczne. Problem jednak polega na tym, że jej poziom może być zawyżony, co w efekcie delikatnie rzecz nazywając, jest kłopotliwe nie tylko dla osoby z zawyżoną potrzebą bliskości, ale i dla jej otoczenia. Ze zdziwieniem i niedowierzaniem  dowiedziałem się z tego artykułu, że zaledwie kilka procent ludzi ma tę potrzebę na zdrowym poziomie. Potrzebowałem kilku lat, aby przekonać się, że rzeczywiście tak jest.  Wielkość tej potrzeby kształtuje się głównie w relacjach z rodzicami i wychowawcami. Jednak w zależności od osobowości,  w życiu  dorosłym ta zawyżona potrzeba przyjmuje różne formy.  I tak jedni  doskonalą swoje umiejętności  interpersonalne, aby zdobywać sympatię innych. W skrajnym przypadku potrafią być jak bluszcz dla swoich partnerów.   Inni unikają relacji, aby nie narazić się na odrzucenie, i albo przyjmują postawę odludka, albo silnie demonstrują jak bardzo nie potrzebują nikogo.  Osobiście należałem do tych którzy mają zawyżoną potrzebę miłości, a  moja życiowa strategia  zdominowana była  zdobywaniem  sympatii innych. Dopiero kiedy uświadomiłem sobie, że ją posiadam, i podobnie jak alkoholik wchodzący na drogę walki  ze swoim nałogiem, przyznałem się sam przed sobą, że jestem uzależniony od innych, dopiero w tym momencie mogłem tę potrzebę skutecznie obniżyć.  Nie znam innej drogi do budowania własnej autonomii, tak potrzebnej na drodze doskonalenia jakości swojego życia.

Scroll to Top