Staje się już tradycją, że przed Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy pojawiają się informacje o tym, czego dorobił się Jerzy Owsiak prowadząc Orkiestrę, jakie wille kupił i jakie podejrzanie decyzje finansowe podejmował. Zjawisko deprecjonowania tych, którzy robią dobre rzeczy, którzy działają na rzecz innych, niestety, jest dość powszechne. Sam byłem dotknięty tym zjawiskiem, działając społecznie w mojej wsi. Warto bliżej przyjrzeć się temu, dlaczego niektórych ludzi dobro w oczy kole.
Bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, określone mechanizmy działające poza naszą wolą nieustannie porównują nas do innych. Poziom potrzeby porównywania się do innych jest różny u różnych ludzi. Opis przyczyn, które wywołują te różnice, wykracza poza zakres poruszanego tu tematu.
Porównywanie się do innych może obejmować wygląd zewnętrzny, status materialny, pozycję społeczną, kompetencje i osiągnięcia. Jeśli wynik porównania jest dodatni, co oznacza, że jesteśmy w jakimś obszarze porównań lepsi, pojawia się satysfakcja, a nawet radość. Niektórzy usiłują skrywać nawet przed samym sobą te uczucia, ale i tak w ich świadomości pojawia się stan należący do kategorii pozytywnych.
Sprawa wygląda inaczej, kiedy wynik porównań jest ujemny. Wówczas może pojawić się wyjątkowo nieprzyjemny dyskomfort. Wyćwiczone na taką sytuację psychologiczne mechanizmy obronne znajdują na to rozwiązanie: trzeba zdeprecjonować obiekt porównań. Zaangażowany w to intelekt bez trudu znajduje odpowiednie argumenty uzasadniające negatywny obraz tego obiektu.
Wielu krytykantów Owsiaka ma swoje korzenie lub też mocodawców w organizacjach, które również zajmują się niesieniem pomocy innym. Pracujący w tych organizacjach ludzie, często robiący bardzo dużo dobrych rzeczy, posiadają jednak silną potrzebę porównywania się. W konfrontacji z Owsiakiem mogą odczuwać naprawdę bardzo silny dyskomfort. Jedyną, skuteczną „tabletką przeciwbólową” jest dla nich tworzenie takiego obrazu Owsiaka, który da im dodatni wynik porównania. Znaki zapytania stawiane przy wydatkach lidera WOŚP przynoszą im wyraźną ulgę, no bo oni przecież są na wskroś uczciwi.
Jest jeszcze jeden paskudny mechanizm, zmuszający ludzi do deprecjonowania dobra tworzonego przez innych.
Każdy z nas posługuje się ogólnym przekonaniem – obrazem otaczającego nas świata. Jedni uważają go za pełen szans i możliwości, inni zaś widzą w nim głównie zagrożenia, a pozostali ze swoimi przekonaniami są gdzieś pośrodku. Najlepiej czujemy się wtedy, gdy to, co postrzegamy, zgodne jest z naszymi przekonaniami. Brak tej zgodności tworzy dyskomfort. To z tego powodu, najczęściej bez udziału naszej woli, tak interpretujemy to, co widzimy, aby było nam dobrze.
Ci, dla których otaczająca ich rzeczywistość przepełniona jest głównie złem, szukają tego, co potwierdza ich przekonania. To dlatego zło, obawy i lęki są dla nich wręcz terapeutyczne (są badania naukowe potwierdzające to zjawisko). Jerzy Owsiak swoją postawą pokazuje, że świat ma ogromne zasoby dobra. A to akurat nie wpisuje się w obraz świata tych ludzi. To dlatego robią wszystko, aby wizerunek Owsiaka wpisywał się w ich obraz.
Czy można coś zrobić, aby ograniczyć negatywne skutki tych mechanizmów psychologicznych?
Moim zdaniem niezbędna jest przede wszystkim powszechna psychoedukacja, budowanie świadomości ludzi w zakresie działania tych wyjątkowo paskudnych mechanizmów. Brak tych działań sprawi, że wiele dobra nie ujrzy światła dziennego, a to, które już jest, będzie zawsze zagrożone.