Moja rozmowa z atrakcyjną, niezależną finansowo trzydziestolatką w ramach sesji coachingowej wywołała u niej łzy, kiedy mówiła o swoich relacjach partnerskich. Potrzebuje bliskości, relacji opartych na miłości, ale nie może zaspokoić sowich potrzeb. Mężczyźni, z którymi była w związkach chcieli ją mieć tylko dla siebie, traktowali ją jak swoją własność, co było dla niej nie do zaakceptowania. Pamiętam moje doświadczenia z pracy w biurze matrymonialnym, gdzie spotykałem wiele podobnych kobiet. Wówczas miałem ochotę wyjść na ulicę i krzyczeć: gdzie ci mężczyźni.
Socjologowie przewidują, że do 2030 roku nawet 7 milionów Polaków wybierze życie w pojedynkę. Szukając przyczyn tego stanu rzeczy bezwzględnie trzeba uwzględnić zjawisko jakie dotknęło moją klientkę. Dziś możemy albo tylko rejestrować negatywne zjawiska jakie pojawiają się w relacjach partnerskich, i ubolewać nad ich skutkami, albo zrozumieć je. Tylko zrozumienie może stanowić dobry punkt wyjścia do skutecznych działań na rzecz zmian.
Zachowanie każdego człowieka zdeterminowane jest zaspokojeniem potrzeb. Fakt ten jest powszechnie zrozumiały i akceptowany. Kiedy jesteśmy spragnieni lub głodni, wówczas naszą uwagę i działania kierujemy głównie na rzecz ich zaspokojenia. Wówczas dopiero możemy zająć się innymi sprawami. Wśród potrzeb, w które wyposażony jest każdy człowiek jest ta, która sprawia, że pragniemy bliskości, czułości. I to ona jest głównym spoiwem związków. Jej zaspokojenie daje poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Z kolei niezaspokojona potrzeba bliskości wywołuje stan zagrożenia, uruchamiając odpowiednie mechanizmy obronne.
Partnerzy mojej klientki mieli mocno zawyżoną potrzebę bliskości. Niestety jest to bardzo powszechne zjawisko. Potrzeba na takim poziomie wywołuje dyskomfort, nieustannie angażuje uwagę w poszukiwaniu sposobów jej zaspokojenia. Mężczyźni z zawyżoną potrzebą bliskości stawiają wyjątkowo wygórowane oczekiwania swoim partnerkom. Spełnienie ich ma zapewnić tym mężczyznom poczucie bezpieczeństwa. Stąd kwestionują samodzielne wyjścia z domu na spotkania z przyjaciółmi. Nie akceptują wszystkich tych, do których partnerka czuje sympatię. W skrajnej sytuacji mogą nie akceptować nawet bliskiej rodziny. Partner z zawyżoną potrzebą bliskości czuje się tylko wtedy dobrze, kiedy ma partnerkę przy sobie, kiedy ona koncentruje swoją uwagę tylko na nim. Jego postawa przypomina bluszcz. Poważnym problemem, niestety często występującym, jest agresywna postawa mężczyzn, w reakcji na ich zawyżoną potrzebę. To wówczas zupa jest przesolona, co upoważnia ich do złości, a nawet agresji, która daje im chwilową ulgę.
Mężczyźni z zawyżoną potrzebą bliskości przyjmuję jeszcze jedną, charakterystyczną postawę. W obawie przed utratę bezpieczeństwa i wynikającym z tego zranieniem, rezygnują z relacji partnerskich. Wolą nie ryzykować.
Chowanie się za postawą maczo, oddala nas od trwałego i szczęśliwego związku. Ponadto z biegiem lat zawyżona potrzeba miłości działa jak wirus, który coraz trudniej opanować, który jednocześnie odbiera poczucie życiowej satysfakcji i spełnienia. I nie pomoże tu fakt, że znajdziemy winnych naszego stanu, kierując oskarżenia na partnerki. Tylko świadomość własnej niedoskonałości może nas z niej wyzwolić. Nie jest to łatwe, ale możliwe, szczególnie kiedy skorzystamy z odpowiedniego wsparcie. Wybór należy do nas.