Mówiąc o życiowej energii mam tu na myśli to, co uruchamia nasz cały potencjał, wywołuje wiarę w siebie, przekonanie że bez problemu poradzimy sobie z wyzwaniami jakie niesie życie, a w świadomości wyzwala uczucie szczęścia, które staje się dominującym uczuciem. Życiowa energia ma swoje dwa źródła: zewnętrzne i wewnętrzne, umiejscowione w człowieku.
Na użytek niniejszego artykułu powiedzmy, że miała na imię Beata. Była moją coachingową klientką. Kiedy na kolejnej sesji opisywała mi swoją przyszłość, były w niej konkretne osiągnięcia zawodowe, udane życie rodzinne. Jednocześnie obraz ten obarczony był jednym warunkiem, bez którego według niej niemożliwe jest zrealizowanie tych celów: muszę spotkać faceta, który będzie mnie naprawdę kochał.
Wielokrotnie zdarza mi się widzieć ludzi, których pełny potencjał w postaci ich wiedzy, doświadczeń i talentów uruchamia się dopiero w chwili kiedy poczują akceptacje, uznanie, kiedy poczują się docenieni. Pamiętam pracowników mojej firmy jak uruchamiała się w nich inicjatywa i zaangażowanie, kiedy tylko wyrażałem uznanie za ich pracę. Miałem poczucie jak gdybym to ja był dla nich dystrybutorem ich życiowej energii.
Również osobiście miałem okazję poznać stan przypływu energii, kiedy inni wyrażali uznanie dla moich osiągnięć, kiedy słyszałem, że jestem kochany. Jednocześnie poznałem reakcję mojego organizmu oraz uczucia i myśli jakie pojawiały się w mojej świadomości w chwili, kiedy ktoś mnie skrytykował. Zdarzało się, że wówczas miałem poczucie jak gdyby uchodziła ze mnie cała życiowa energia.
To zaprojektowane przez ewolucję zewnętrzne źródło życiowe energii w swoim założeniu ma służyć integracji z innymi. To inni mają uruchamiać pozytywne uczucia i wyzwalać cały potencjał człowieka, dzięki czemu pojawia się motywacja do obcowania z nimi. W ten sposób powstają związki i grupy społeczne. Problem i to niekiedy bardzo poważny zaczyna się wtedy, kiedy inni są jedynym źródłem energii życiowej człowieka. Jego satysfakcja, poczucie szczęścia, a nawet poczucie sensu życia, jest w rękach bliskich, przyjaciół, znajomych, współpracowników, przełożonych, podwładnych. Brak z ich strony akceptacji, uznania, czy docenienia, wywołuje dyskomfort, a krytyka nawet ból i cierpienie.
W procesie ewolucji jako antidotum na ten często bolesny stan, ukształtowała się silnie demonstrowana postawa niezależności. Człowiek z taką postawą co prawda demonstruje swoją autonomię, ale w jego nieświadomości cały czas pozostają czynne mechanizmy zależności. Stąd im mniej doznaje akceptacji ze strony innych, tym silniej demonstruje nie tylko swoją niezależność, ale i wyższość. Tacy ludzie podejmują wszelkie działania, aby pokazać, że są lepsi, mają więcej, i że są ważniejsi. Kiedy im to nie wychodzi pojawia się u nich niechęć, złość, a nawet agresja wobec tych, którzy nie dostarczają tak potrzebnej im życiowej energii. Postawa jaką wówczas przyjmują nazywana jest psychoterroryzmem, albo mobbingiem.
Poza zewnętrznym źródłem życiowej energii jest również wewnętrzne. Daje ono poczucie prawdziwej autonomii, niezależności od innych. Uruchamia cały potencjał człowieka, wpływając na jego skuteczność działania. Według psychologów autonomia przenosi życie człowieka na wyższy poziom. Profesor Mihaly Csikszentmihalyi (autor książki „Przepływ”) mówi, że wyzwala ona „działanie będące celem dla siebie, czyli wykonywanie nie z myślą o nagrodzie, ale dlatego, że samo jego wykonywanie jest nagrodą”. O wewnętrznym źródle życiowej energii mówią filozofowie. Marek Aureliusz twierdził, że „W twoim wnętrzu jest źródło, które nigdy nie wyschnie, jeśli potrafisz je odszukać.” Mówi również o nim Kościół Katolicki: „otrzymaliśmy…moc Ducha Świętego”, „Duch mieszka w każdym z nas” (Katechizm Kościoła Katolickiego). Dla człowieka korzystającego głównie z wewnętrznego źródła energii relacje z innymi nie są miejscem rywalizacji, ani zabiegania o ich względy.
W praktyce bardzo trudno jest „przełączyć się” tylko na wewnętrzne źródło zasilania w życiową energię. Powinno się raczej mówić, o „zdrowych” proporcjach korzystania z dwóch źródeł. Kiedy w szczegółach opisałem je pani Beacie, kiedy uświadomiła sobie, że jej źródło życiowej energii umiejscowione jest głównie na zewnątrz, powoli, ale z wyraźnymi pozytywnymi efektami, zaczęła budować „zdrowe” dla siebie proporcje. Jej wizja przyszłość stała się bardziej autonomiczna, co nie pozostało bez wpływu na jej atrakcyjność jako partnerki. Wyraźnie zanikała w niej postawa „bluszcza”, która działała odstraszająco na jej wcześniejszych partnerów.
A w jakich proporcjach Ty korzystasz ze źródeł życiowej energii ?