Wiele lat temu, za namową mojej znajomej, jej bliska koleżanka zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc i wsparcie. Jak wynikało z wywiadu jaki z nią przeprowadziłem, zupełnie nie radziła sobie z własną psychiką. Ten stan pojawił się w chwili kiedy rozstała się ze swoim chłopakiem. Już w czasie pierwszego naszego spotkania okazało się, że dziewczyna miała bardzo wysoką potrzebę bliskości. Tak silną, że w swoim związku stała się bluszczem. Chciała całkowicie „opleść” swojego chłopaka. Stawiała wysokie oczekiwania, często trudne do zrealizowania, a z powodu ich nie zaspokojenia odczuwała frustracje i zgłaszała pretensje. Chłopak nie był w stanie tego dłużej znieść – klasyka. Bardzo chciałem pomóc dziewczynie, stąd po pierwszym spotkaniu, podjąłem próbę skierowania jej uwagi, na jej własne odczucia, na to co produkuje jej psychika. I tu natknąłem się na silny opór. Wówczas jeszcze nie wiedziałem jak silny może być opór ludzkiej psychiki. Byłem zdziwiony, że dziewczyna, która cierpi, i która zwróciła się o pomoc , jednocześnie ją odrzuca. Miałem wrażenie, że zachowuje się ona jak alergik, którego męczą alergiczne dolegliwości, a on skupia swoją uwagę na pyłkach traw i brzóz. Nie chce uznać swojej słabości, a winą za swój stan obarcza otaczającą go przyrodę. Zainteresowany jest jedynie tym, jak wpłynąć na te brzozy i trawy, aby nie pyliły. Wieloletnie doświadczenia pozwoliły mi zrozumieć, że zdjęcie uwagi ze świata zewnętrznego, z bodźców na które reagujemy, i skierowanie jej na siebie, to pierwszy i najważniejszy krok na drodze do zmiany i doskonalenia naszej psychiki. Od tego trzeba zacząć, kiedy jesteśmy zainteresowani doskonaleniem własnego życia. Wówczas dziewczyna nie była jeszcze na to gotowa. Jej świadomość była na etapie, kiedy to odpowiedzialnością za to co się czuje, obarcza się głównie innych. Do dziś spotykam takich ludzi. Jedni odczuwają szczęście, bo jest przy nich ktoś, kto zaspokaja ich potrzeby, inni są nieszczęśliwi, niekiedy przepełnieni nienawiścią, ponieważ ktoś zrobił im krzywdę. Tkwią w tym stanie, skupiając uwagę nie na miejscu które boli, a na tym co ten ból wywołało. Myślą, że kiedy uda im się zniszczyć bodziec, poczują ulgę. Przeżyłem nawet taką sytuację, kiedy próbując w sposób bardzo delikatny skierować uwagę takiej osoby na nią samą, zareagowała złością. Dziś, kiedy wchodzę w relacje coachingowe, czy też kiedy ktoś zwróci się do mnie z prośbą o pomoc, zaczynam od diagnozy oporu jego psychiki.