Uznany autorytet w dziedzinie psychologii społecznej Elliot Aronson, we wstępie do swojej książki „Człowiek istota społeczna.”, pisze „…psychologowie społeczni znajdują się w szczególnie uprzywilejowanej pozycji pod względem możliwości wywierania głębokiego i korzystnego wpływu na nasze życie…”. Jak czytam, w wielu publikacjach, podobne przekonanie można dostrzec również wśród polskich autorytetów w dziedzinie psychologii społecznej. Dziś ze szczególną siłą dręczy mnie pytanie, które zadaję sobie od wielu lat: dlaczego specjaliści od ludzkich postaw i zachowań nie zabierają głosu na temat tego co dzieje się na scenie politycznej ? Nie podejrzewam ich o to, że nie dostrzegają negatywnych zjawisk jakie mają tam miejsce. Wiem, że nie składali przysięgi Hipokratesa, ale myślę, że ich profesja ma również swoją etykę i określone zobowiązania wobec społeczeństwa. Zachowanie i postawa niektórych polityków dokładnie opisana jest w międzynarodowych klasyfikacjach chorób psychicznych ( ISD-10 oraz DSM-IV). Należy mówić dziś o dwóch problemach. Jeden to negatywne skutki dla zdrowia polityków, którzy mają problemy z własna psychiką. Dziś nauka jednoznacznie potwierdza fakt znaczącego, jeżeli nie podstawowego wpływu psychiki na zdrowie człowieka. Drugi problem, to ich wręcz destrukcyjny wpływ na wyborców. Dla wielu z nich polityk występujący na trybunie sejmowej, w mediach, to autorytet. Ponadto dla młodych ludzi zainteresowanych karierą polityczną, zaburzone postawy i zachowanie staję się wzorcem do naśladowania. Trudno przecenić negatywne konsekwencje takiego stanu rzeczy. Stąd dziś nie tylko zastanawia mnie, ale i oburza postawa psychologów. Nie potrafią, albo po prostu nie chcą mieć „głębokiego i korzystnego wpływu na nasze życie.”