Wczoraj miałem okazję stanąć oko w oko z moją fobią, a dokładnie z lękiem przed małą przestrzenią, potocznie nazywaną klaustrofobią. Wiedziałem wcześniej czym ona się przejawia. Miałem okazję „dotknąć” jej efektów, w wyniku czego wycofywałem się ze zwiedzania m.in. jaskiń i grot. Unikałem małych, zamkniętych przestrzeni. Kiedy w wojsku, w ramach ćwiczeń miałem przejść przez kilkumetrową rurę, w chwili gdy do niej wszedłem, a otwór za mną zasłonił kolega biorący również udział w tym ćwiczeniu, dotkliwie poczuł, moje paniczne wycofywanie się. Wtedy jednak nie miałem jeszcze takiej świadomości samego siebie, która pozwala obserwować własne reakcje. Wczoraj udałem się na badania rezonansem magnetycznym. Położono mnie na ruchomym podeście, który wjechał w wąski tunel. Poczułem jak wzrasta poziom mojego lęku. Nie pomógł tu fakt, że po chwili, moja głowa wysunęła się po drugiej strony tunelu. Lęk narastał. I tu wyraźnie poczułem wewnętrzną walkę lęku z myślami o spokoju . Głęboki oddech, próby wypełnienia świadomości innymi myślami, które miały by wyprzeć lęk, nie pomagały. W pewnym momencie poczułem jak tracę kontrole nad sobą, a moim zachowaniem zaczyna kierować lęk, który przybrał wymiar paniki. Nie wiem jak, ale wysunąłem się z tunelu, a obsługa która przybiegła pomogła mi całkowicie z niego wyjść. Doświadczyłem siły działania lęku i mechanizmu jaki on uruchamia. To ten sam mechanizm, który reaguje na wszelkie zagrożenia, i na sytuacje interpretowane jako zagrożenie. Moja klaustrofobia najprawdopodobniej miała swój początek w dzieciństwie, kiedy koledzy zamknęli mnie w kartonie, i mimo moich krzyków, długo mnie nie wypuszczali. Jak doświadczyłem wczoraj, moja wola zatraciła wszelki wpływ na moje zachowanie. W interpretacji mojego mechanizmu reakcji obronnych (tak nazwałem go w mojej książce „Psychologia jednostki. Odkoduj szyfr do swego umysłu”), sytuacja w jakiej się znalazłem, była sytuacją największego zagrożenia. Moja wczorajsze doświadczenia pozwoliło mi wyobrazić sobie sytuację, kiedy ktoś na przykład czuje lęk przed wystąpieniami publicznymi. Przestaje mieć znaczenie rozsądek, posiadana wiedza, świetne przygotowanie – wystąpienie publiczne jest interpretowane jako zagrożenie, co wywołuje reakcje będące odpowiedzią na zagrożenie. Albo w dzieciństwie ktoś doświadczył przemocy. Relacje z innymi w takiej sytuacji zostają zaprogramowane jako zagrażające. W życiu dorosłym wchodzenie w bliższe relacje, uruchamia mechanizm reakcji obronnych. I nie mają znaczenia czytelne i z racjonalnego punktu widzenia prawdziwe deklaracje, o lojalności czy miłości ze strony innych. Nie ma znaczenia siła potrzeby miłości(która jest naturalną potrzebą). Po prostu inni są zagrożeniem. Czy można się przeprogramować , aby uniknąć takich reakcji ? Uważam, że tak. Na pewno jednak znacznie więcej wysiłku wymaga to, co przyjęło wymiar fobii. Mam tego świadomość podejmując walkę z moją klaustrofobią.