NISZCZYCIELSKI WIRUS JMR – Ja Mam Rację

Od wielu lat mam okazję obserwowania z bliska relacji międzyludzkich, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Jak widzę, największą szkodę, a niekiedy wręcz spustoszenie, i to we wszystkich obszarach relacji,  wywołuje potrzeba posiadania racji. Działa ona jak bardzo szkodliwy wirus, który  przejmuje kontrolę nad umysłem człowieka, nad jego zachowaniem i postawą wobec innych. Jest nie do wykrycia nawet przez najbardziej precyzyjne badanie mózgu, za to bez trudu można  go dostrzec u osoby „zarażonej”, w jej relacjach z innymi.

 Wirus JMR aktywizuje pierwotny mechanizm reakcji obronnych człowieka: „walcz, albo uciekaj”. Kiedy ktoś kwestionuje racje (przekonania), wówczas uaktywnia się postawa „walki” – obrony racji, albo „ucieczki” – wycofanie się z zabieganie o racje, kiedy mimo prezentowanych argumentów, nie da się ich obronić.                                                  

 Psychologowie ewolucyjni wprost mówią, że mechanizm ten nie jest dostosowany do warunków w jakich obecnie żyjemy. Obrona racji, w rozumieniu tego mechanizmu, to dokładnie to samo, co dawniej obrona zdrowia i życia, przed dziką bestią. Krytykę postrzega on jako najwyższą formę zagrożenia, co sprawia, że cały system nerwowy człowieka, jego myślenie, inteligencja i działanie, obracają się przeciw krytykantowi. Taki stan zagrożenia wyklucza koncentrację uwagi, na jakichkolwiek innych działaniach, no bo przecież zagrożone jest „zdrowie, a może nawet życie.”

Pracując z małżeństwami, które zwracały się do mnie o wsparcie, wielokrotnie miałem okazję obserwować efekt działania wirusa JMR, z różnym poziomem jego aktywności. Praktycznie zawsze (!), przynajmniej podczas pierwszego spotkania słyszę, że przyczyna problemów małżeńskich jest po drugiej stronie. Stanowisko to wyrażone jest z głębokim przekonaniem: to ja mam rację. Oczywiście każda ze stron ma całą listę argumentów potwierdzających jej racje. Można odnieść wrażenie, że osoby te zamknęły się w swoich racjach, jak w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Trudno w takim momencie pokazać chociażby „skrawek” argumentów drugiej strony.  Kiedy przewrotnie pytam w ilu procentach widzi pan/pani swój udział w tej trudnej dla was sytuacji, z reguły, po chwili zastanowienia słyszę: 50%/50%. Tak więc pytam dalej: to, co widzi pan/pani po swojej stronie. I tu najczęściej następuje milczenie, a po chwili słyszę kolejne argumenty – racje o winie drugiej strony.

Pojawienie się wirusa JMR w miejscu pracy, destrukcyjnie wpływa na klimat relacji międzyludzkich,  a nawet potrafi  wyzwolić zachowania i postawy mające charakter mobbingu. Demonstrowanie swoich racji może być wykorzystywane do podkreślania wyższości nad innymi, a nawet do poniżania innych. Menadżerowie dotknięci tym wirusem nie tylko niszczą klimat organizacji, ale i mogą wpływać destrukcyjnie na jej działanie. Zamknięci w swoich racjach nie przyjmują argumentów mówiących o potrzebie zmian. W skrajnych przypadkach może być również i tak, że nawet widoczne pogarszające się wyniki firmy, nie są dla nich argumentem do rezygnacji z własnych racji.

Scena polityczna dotknięta wirusem JMR, staje się ringiem, na którym toczy się walka o wyższości racji. Współpraca na rzecz dobra wspólnego przegrywa z potrzebą posiadania racji: my mam rację, a więc to my powinniśmy rządzić, gdyż to my wiem najlepiej, co jest dobre dla naszej Ojczyzny.  Wyjątkowo aktywny wirus, sprawia, że krytyka kierowana pod adresem polityka odczytywana jest przez jego mechanizm obronny, jako stan najwyższego zagrożenia, co sprawia, że angażuje on wszystkie możliwe siły i środki. Wówczas cel, jakim jest podtrzymanie racji, uświęca wszystkie środki dla jej obrony. Koszty nie mają tu znaczenia.

Myślę, ze bez trudu każdy z czytelników znajdzie wokół siebie osoby z mniej, lub bardziej aktywnym wirusem Ja Mam Rację. Mam również nadzieję, że każdy odnajdzie również w sobie jego przejawy, gdyż jest on w każdym z nas, tylko że z różnym stopniem aktywności. Świadomość tego faktu jest pierwszym, bardzo ważnym krokiem na drodze budowania  satysfakcjonujących relacji przepełnionych pokojem.   

(artykuł ukazał się w Gazecie Gryfińskiej 25.02.2020 r.)

Scroll to Top