Należę do pokolenia, które w swoich najśmielszych, młodzieńczych marzeniach nie przypuszczało, że dane mu będzie żyć w wolnej Polsce. Dziś, po 24 latach smakowania wolności okazuje się, że wielu Polaków w kościele śpiewa jeszcze „ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. W oficjalnych wystąpieniach często słychać głos wzywający do walki o wolność, a profesor Uniwersytetu Wrocławskiego Tadeusz Marczak twierdzi, że Polska jest krajem kolonialnym, a Polacy ludem kolonialnym. Dlaczego nie wszyscy jeszcze czujemy się wolni ?
Bardzo dobrze pamiętam jak wyglądały wybory przed 1989 rokim, kiedy była tylko jednak lista wyborcza. Głosowanie nie polegało na wyborze, tylko na wrzuceniu listy wyborczej do urny. W lokalach wyborczych co prawda było miejsce z kotarą, ale nie wskazane było aby tam wchodzić i cokolwiek zmieniać na liście do głosowania. Kiedy byłem w wojsku akurat przypadł termin wyborów. Jeden z kolegów tak dla hecy, wszedł za kotarę. Pamiętam jak był wzywany na przesłuchania do oficera politycznego. Na długie miesiące musiał zapomnieć o przepustce.
Dziś każdy ma prawo założyć własną partię, organizację, która po zdobyciu odpowiedniego społecznego poparcie może startować w wyborach do sejmu, albo do władz lokalnych. Dziś wybory polegają na wskazaniu kandydata z listy wyborczej, co nadaje każdemu głosowi znaczącą rangę.
Na jednych z zajęć z historii, w jakich uczestniczyłem jako podchorąży Wojska Polskiego, wykładowca podał tytuł wykładu : pokojowe misje państw Układu Warszawskiego. I tu w reakcji na ten temat, nieświadom konsekwencji powiedziałem głośno: Czechosłowacja. Tego samego dnia byłem wezwany do oficera politycznego. Długo wypytywał mnie o moje polityczne przekonania, a na koniec powiedział, że jeżeli jeszcze raz wychylę się z antysocjalistycznymi hasłami, to muszę się liczyć z poważnymi konsekwencjami.
Dziś mogę głośno mówić nie tylko o napaści wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, ale i o Katyniu, o zbrodniczych działaniach systemu komunistycznego. Bez żadnych obaw mogę krytykować władzę, a nawet zorganizować demonstrację, na co pozwala mi prawo.
W 1986 roku na podstawie „załatwionego” zaproszenia do Holandii wystąpiłem o paszport. Pamiętam dzień kiedy udałem się po jego odbiór. W zatłoczonym korytarzu urzędu stał tłum oczekujących na wezwanie do pokoju, w którym wydawano paszporty. Atmosfera jaka tam panowała była dokładnie taka sama jak ta, kiedy w czasie studiów czekałem z kolegami na egzamin. Stres i pytanie: zdam, czy nie ? Tutaj: dostanę paszport, czy nie? Pracownik służby bezpieczeństwa, który wydawał paszporty dokładnie przesłuchał mnie, pytając po co jadę, gdzie jadę, i kiedy wrócę. Wręczając mi ten wymarzony dokument przypomniał, że jak tylko wrócę mam natychmiast paszport oddać do urzędu.
Dziś na podstawie dowodu osobistego jeżdżę po Europie, a paszport mam w domu. Kiedy tylko mnie na to stać mogę jeździć po całym świecie.
Od 24 lat czuję się człowiekiem w pełni wolnym, a 11 listopada jest dla mnie bardzo ważnym świętem, podczas którego poza przeżywaniem radości, wspominam minione czasy, a w sposób szczególny tych, dzięki którym żyję w wolnej ojczyźnie. Jednocześnie staram się zrozumieć ludzi, którzy zupełnie inaczej odbierają dzisiejszą rzeczywistość, dostrzegając w niej głównie zagrożenia. Okazuje się, że ich postawę w pełni wyjaśnia współczesna nauka, w tym psychologia. Opisuje ona jak poważnie może być zakłócona percepcja człowieka. Cały czas czekam z nadzieją, że głos w tej sprawie zabiorą naukowe autorytety i rozpowszechnią wiedzę o ścisłej zależności pomiędzy osobowością człowieka, a tym jak postrzega on świat.