18 stycznia b.r. mija 60 lat od chwili, kiedy moi rodzice stanęli na ślubnym kobiercu. Z tego, co mówią wynika, że są bardzo dumni z tej rocznicy. Poza tym, że należą do nielicznych, którym dane jest dotrwać do takiego jubileuszu, to z podsumowań jakie dziś dokonują wychodzi im, że duma, którą dziś odczuwają, jest w pełni uzasadniona. Myślę, że u każdego pojawia się pytanie : jak oni to zrobili ? W obliczu trwałości związków jaką dziś odnotowują statystyki, pytanie to jest w pełni uzasadnione. Przyznam się szczerze, że wielokrotnie zastanawiałem się nad tym. Z perspektywy dzisiejszego dnia mogę stwierdzić z całą stanowczością, że trwałość związku moich rodziców, ma swoje dwa źródła. Pierwsze to głęboka wiara w Boga i religijność przejawiająca się każdego dnia. Od zawsze tato rano i wieczorem modli się. Mama praktycznie ze wszystkimi sprawami, problemami, również tymi małżeńskimi, zwracała się do Boga, modląc się o wsparcie. Drugie spoiwo ich związku to bezgraniczne poświęcenie się dzieciom. Każde z rodziców na swój sposób i na miarę swoich możliwości poświęcało się mnie i moim braciom. 18 stycznia wraz z braćmi będziemy razem z nimi, a główną punktem tego dnia będzie msza św., gdyż tak sobie oboje zażyczyli.