To już siedem lat

Mija właśnie siedem lat od chwili, kiedy  zakończyłem leczenie mojego raka. Brzmi to banalnie, ale nie wiem kiedy zleciał ten czas. Wczoraj miałem kontrolne badania i jak powiedziała pani profesor do której chodzę co pół roku,  mam wyniki zdrowego człowieka. Zgodnie ze statystyką prawdopodobieństwo nawrotu choroby jest dziś dużo mniejsze niż na przykład pięć lat temu.  Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym dzięki komu, a może dzięki czemu żyję.  Na pewno ważną rolę w procesie  mojego zdrowienia, było moje nastawienie. Leżąc w szpitalu pisałem „Poradnik atrakcyjnego pracownika”. Bez wątpienia  medytowanie i wizualizacje jakie robiłem nazywane przeze mnie „duchowymi kroplówkami” były również bardzo ważne. Do tego  na pewno modlitwy moich rodziców i zaangażowani do tego duchowni z klasztoru w Częstochowie, tworzyli sprzyjającą mi aurę duchową. Trudno mi to wykazać, ale na pewno jakiś pozytywny wpływ miały tabletki  ziołowe jakie  otrzymywałem od mojego brata z Kanady. W Polsce ich nie było. Brałem je razem z chemią jaką podawano mi w szpitalu.  Im  bardziej oddalam się od tamtych chwil, tym większą czuję wdzięczność tym, którzy zaangażowali się w moje wyzdrowienie.  

 

Scroll to Top