Coraz częściej w rozmowach jakie prowadzę ze znajomymi, słyszę ton ogromnego zniechęcenia do tego, co dzieje się na scenie politycznej. To już nawet nie chodzi o antypatie do jakiś barw politycznych. Po prostu daje się wyczuć zmęczenie tą ciężką atmosferą pełną niechęci, a nawet nienawiści. Stąd pojawia się pytanie: a może tyłem do sceny politycznej, tak dla zdrowia psychicznego ? Bardzo trudno jednak stworzyć enklawę, wolną od polityki, szczególnie jeżeli chciałoby się zachować postawę świadomego obywatela. Trudno tylko raz na cztery lata zainteresować się sceną polityczną, aby zagłosować na swojego kandydata na posła. Wówczas istniałoby zagrożenie przypadkowości wyboru. Dlatego pozostało tylko bierne oczekiwanie na zmiany, albo… aktywne uczestnictwo w kreowaniu tych zmian. Moja osobowość sprawia, że ta druga opcja jest mi bliższa.