*16.06.2011 r.* Uważam, że można się uniezależnić od potrzeby bycia O.K.

Raczej nie mamy problemu  z pogodzeniem się z siłami jakie ukierunkowują nasze myśli i zachowanie,  kiedy jesteśmy głodni, czy spragnieni. Wówczas szukamy jedzenia, albo napoju, który ugasiłby pragnienie. Mamy świadomość faktu, iż po prostu organizm w ten sposób reaguje na swoje potrzeby. Jednak większość ludzi  zupełnie nie ma świadomości, iż ich zachowanie sterowane jest przez potrzeby psychologiczne. Kiedy zdarza mi się mówić o tym na wykładach, to dostrzegam w oczach słuchaczy przekonanie : mnie to nie dotyczy.  Jednocześnie już w ich  narracji, kiedy zabierają głos, dostrzegam działanie tych  potrzeb. Jedną z najsilniej oddziaływujących na nasze życie, jest  potrzeba bycia O.K., czyli bycia ważnym,  uznanym przez innych, kompetentnym, steruje naszym życiem, a dokładniej relacjami z innymi,  czy nam się to podoba, czy nie. Pamiętam jak wiele lat temu zacząłem ją obserwować . Na początku łatwiej mi było dostrzegać ją u innych. Potem również w swoich zachowaniach „przyłapywałem” ją   u siebie. Jak się okazuje u różnych ludzi występuje z różną siłą, co wynika z  relacji w dzieciństwie, z rodzicami i wychowawcami. Ponadto, to co ciekawe,  u różnych ludzi może  przybierać  różną formę. I tak u mojego taty w sposób szczególny manifestuje się  postawą : to ja mam rację, jestem kompetentny praktycznie we wszystkim. Z kolei u mnie : im więcej wiem i rozumiem, tym bardziej jestem O.K.  Dostrzegłem również, iż może ona  przejawiać się wyjątkową dbałością o wygląd zewnętrzny, albo koncentracją uwagi na tym, co posiadamy, na dobrach materialnych. W ten sposób  jesteśmy O.K. kiedy wyróżniamy się strojem, urodą, albo tym jak mieszkamy, czym jeździmy.  Dziś wiem, że można, niekiedy nawet znacznie ograniczyć  tę potrzebę, i to nie poprzez udowadnianie światu, że mam rację, czy też jestem najbardziej urodziwy ze wszystkich, bądź wyróżniam się tym,  co posiadam. Można być O.K. bezwarunkowo. Jedną ze skutecznych metod osiągania tego stanu, która jest mi najbliższa, jest metoda, którą nazywam „trzy  W” : Współodczuwanie, Wybaczanie i Wdzięczność.  

Scroll to Top