Kiedy mówi się o uczuciu matki do dziecka, to najczęściej mówi się o miłości. Mówiąc o czystej formie tego uczucia, zawsze kojarzy się je z relacjami pomiędzy matką i dzieckiem. W związku z tym, jak wytłumaczyć fakt, że w efekcie tych relacji w dziecku pojawiają się lęki. Mówię to powołując się również na osobiste doświadczenie. Nie mam cienia wątpliwości, że moja mama obdarzała mnie bezwarunkową miłością, a jednocześnie również dziś nie mam wątpliwości (co wynika ze zdobytej wiedzy psychologicznej), że to właśnie od niej zostałem „zarażony” lękiem. To w jego wyniku miałem znacznie obniżone poczucie własnej wartości, co było bardzo widoczne m.in. w stylu kształtowania relacji z innymi. Analiza moich relacji z mamą w pełni potwierdza fakt, iż nasze zachowanie i postawa to jak związek chemiczny, który składa się z wielu pierwiastków. Są wśród nich zarówno te wypływające z czystej miłości, którą każdy ma w sobie (Fromm nazywa ją „miłością własną), jak i z lęku (nazywanego przez psychologów „lękiem pierwotnym”), który również każdy ma w sobie. Niestety na skutek traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, u mojej mamy wyjątkowo mocno uaktywnił się lęk, przyjmując zawyżony poziom. Stąd w relacjach ze mną (a jestem synem pierworodnym), wraz z miłością „obdarowywała” mnie również swoim zawyżonym lękiem. Dziś dzięki ogromnemu wysiłkowi i pracy nad sobą, to głównie miłość kształtuje jej postawę i zachowanie. Dziś moja mama jest uosobieniem niemalże czystej miłości, która nie tylko wspiera mnie i innych, ale jednocześnie jest dla mnie żywym wzorcem tego uczucia. Dzięki niej wiem, czym ono jest, co ułatwia mi mówienie o miłości innym. Dzięki niej budując własną postawę nie mam cienia wątpliwości jaka ona ma być.