Dziwne Święta. Ich źródłem jest ból, cierpienie i ukrzyżowania, a potem radość będąca efektem zmartwychwstania. W odróżnieniu od Bożego Narodzenia pełnego radości, tu mamy do czynienia z dwoma tak różnymi stanami naszych uczuć. W tej chrześcijańskiej tradycji dostrzegam niezmiernie ważne przesłanie dla każdego z nas: za bólem zawsze jest radość. Kiedy spotyka nas coś przykrego, a nawet bolesnego, to zawsze służy to czemuś dobremu. Ból może być bardzo przykry i dolegliwy, ale to, co pojawi się zaraz po nim, warte jest jego przeżycia. Warto odkrywać własne niedoskonałości, „wirusy”, mimo tego, że może wiązać się to z przykrymi doznaniami, gdyż potem pojawia się wyzwolenie. Życzę moim Czytelnikom, aby te Święta stały się okazję do uświadomienia sobie zależność pomiędzy bólem i radością. W ten sposób Wielkanoc da „wędkę”, a nie tylko „rybę”.