Wielokrotnie, w tym publicznie, mówiłem o moich osobistych doświadczeniach z psychoterapeutami. To dzięki nim zawdzięczam to, że zacząłem zgłębiać zagadnienia z zakresu ludzkiej psychiki. To ich brak kompetencji, a i ignorancja, kilkanaście lat temu, wyzwoliły we mnie silną motywację do zdobycia umiejętności „radzenia sobie ze sobą”. Zapewne tak miało być, że zwracałem się do nieodpowiednich ludzi, w wyniku czego zgłębianie wiedzy o wszelkich działaniach doskonalących ludzkie życie w zakresie doznawanych uczuć, relacji i życiowej skuteczności, stały się moją pasją. Jednak cały czas przyglądam się poczynaniom psychologii oraz temu co ona oferują. Psychologia za wszelką cenę chce być postrzegana jako dziedzina nauki. Stąd nie uznaje zjawisk, które nie dają się udowodnić drogą naukową. I w ten sposób mamy dziedzinę nauki, która jako jedyna nie zajmuje się tym, co ma w swojej nazwie (gr. psyche – dusza ). Co prawda zdarzają się psychologowie, którzy w swoich koncepcjach uwzględniają zjawiska mające charakter niematerialny, ale nie znajdują zbyt wielu wyznawców swoich koncepcji. W ten sposób psychologia, przynajmniej oficjalnie nie dotyka sfery ludzkiego życia, o której znaczeniu mówili już starożytni. Lektura ostatniego Poradnika Polityki, gdzie czytam o psychiatrii i psychologii, potwierdziła mi że jeszcze potrzeba czasu, aby dziedziny te spojrzały na człowieka z szerszej perspektywy, a nie tylko przez pryzmat poprawności naukowej.