*13.02.2011 r.* Czy możliwy jest spór bez podziałów ?

Wczoraj w jednej z audycji telewizyjnych usłyszałem, że spory są potrzebne, ale bez podziałów.  To rzeczywiście byłoby piękne. Na scenie politycznej głównie obserwowalibyśmy dyskusje merytoryczne, a nie przesiąknięte osobistymi wycieczkami.  Zamiast na przykład „można odnieść wrażenie jakby  pozjadał pan wszystkie rozumy ”, słyszelibyśmy „szanuję pana stanowisko jednak uważam że w tę sprawę można rozwiązać inaczej”. W domu  rozmowa z żoną o zakupie nowego samochodu zamiast pełna wyrzutów np. „zawsze boisz się odważnych decyzji” odnosiła by się do spraw merytorycznych „rozumiem twoje obawy, jednak analiza naszego budżetu wykazuje, że możemy sobie pozwolić na nowy samochód". Piękne ….stanowiska  odmienne, ale nie konfliktujące. Dlaczego to takie trudne ? Okazuje się, że nawet niezbyt głęboka analiza narracji ludzi, którzy tworzą podziały (rozumiane tu jako źródło konfliktów) wykazuje przede wszystkim brak szacunku do drugiej strony sporu.  Niezgodność w prezentowanych  stanowiskach staje się okazją  do wykazania niekompetencji , a nawet poniżania  drugiej strony. Traktowane jest to jako okazja na odegranie się za dawne urazy, albo dowartościowanie się przez deprecjonowanie strony przeciwnej, albo jedno i drugie. Odnosząc się do postawionego na wstępie pytania, trzeba jednoznacznie stwierdzić, że bez weryfikacji – przeprogramowania naszej psychiki, spór bez podziałów jest niemożliwy ! To przeprogramowanie możliwe jest tylko w procesie budowania samoświadomości (rozumienia samego siebie, swoich prawdziwych motywacji), którą wielu wybitnych, współczesnych  psychologów (m.in. Damasio)  określa największym wyzwaniem stojącym przed  człowiekiem żyjącym w XXI wieku.

Scroll to Top