Mój syn się żeni, co dla mnie oznacza zajęcie miejsca na „widowni” i przejęcie roli obserwatora. Dla mnie to nowe wyzwanie. Czy sobie z nim poradzę?
Nie mam doświadczeń w zakresie roli „widza”, ponieważ miałem inne wzorce. Przez całe życie (do dziś), relacje z moim ojcem przepełnione są głównie instrukcjami i pouczaniem. Jego zdaniem to na tym polega wychowanie i do tego sprowadzają się relacje pomiędzy rodzicami i dziećmi. Nie pozostało to bez wpływu na moje relacje z moim synem. Powielałem postawę i zachowanie jakie nieświadomie przejąłem od mojego ojca. Coraz bardziej przekonuję się, iż rzeczywiście jesteśmy marionetkami w rękach naszej nieświadomości. Głównie realizujemy te zachowania i postawy, którymi zostaliśmy zaprogramowani przez innych (przede wszystkim przez rodziców). Widzę jednak szansę dla zmiany mojej postawy wobec syna. Chcę być zaangażowanym „widzem”, gotowym wejść „na scenę życia syna”, ale tylko wtedy, kiedy zostanę o to poproszony. Wiem, że jedyną szansą dla zrealizowania takiej wizji jest moja wysoka samoświadomość. Budowanie jej to proces niekiedy bolesny. Nie łatwo jest ujrzeć siebie w roli, którą świadomie się nie akceptuje. Nie łatwo jest poznać prawdę o sobie. Wiem jednak, iż za tymi trudnościami, są nie tylko dobre relacje z moimi synem, ale również poczucie wygranej, satysfakcja płynąca z pokonania własnych niedoskonałości.