W czasie jednej z sesji coachingowych moja klientka, nieusatysfakcjonowana swoim małżeństwem przekonywała mnie, że ona robi wszystko, aby było ono trwałe i szczęśliwe. Kiedy zapytałem o jej męża, o to, jak on widzi ich małżeństwo, jakie ma oczekiwania, była zdziwiona moim pytaniem. Praktycznie nie potrafiła na nie odpowiedzieć. Właściciel firmy relacjonujący mi swoje wyjątkowo negatywne doświadczenia w kierowaniu pracownikami, zareagował irytacją na moje pytanie jaka jest jego wiedza na temat potrzeb jego pracowników. To klasyczne przykłady efektu strategii życiowych opartych na widzeniu świata głównie przez pryzmat końca własnego nosa.
Zachowanie i postawa innych ma być podporządkowana moim potrzebom – to najczęściej zupełnie nieuświadomiona postawa egocentryka. Ma on głębokie przekonanie do swoich racji, a do tego uważa, że relacje oparte na jego warunkach są najlepsze dla wszystkich. Brak spełnienia tych warunków uznaje jako przejaw ignorancji, a co najmniej jako brak kompetencji.
Daleko, poza końcem nosa jest świadomość potrzeb innych. Można to dostrzec w zachowaniu i postawie człowieka z taką świadomością. Partner nawet jeżeli nie potrafi spełnić potrzeb partnerki, to przynajmniej rozmawia na ten temat. Menedżer w relacjach z podwładnymi nie unika tematu ich potrzeb.
Wyzbywanie się egocentryzmu to nie tylko nakaz wiary w jakiej się wychowaliśmy, to nie tylko ważny punkt w zasadach dobrych obyczajów (savoir vivru), ale to również niezmiernie ważne działania na rzecz samodoskonalenia. Mówili już o tym starożytni, a współczesna psychologia w pełni to potwierdza. Okazuje się, że otwarcie się na innych, poszerzanie świadomości poza koniec własnego nosa, daje doskonałe efekty w pracy naszej psychiki. Wówczas w jakiś dziwny, i na początku niezrozumiały sposób uruchamiają się takie uczucia jak wiara w siebie, poczucie siły i sprawstwa. W sposób wyjątkowy doznawała tego stanu Matka Teresa.
Otwieranie się na innych to jednocześnie proces odklejania się od naszego ego, które jak twierdzi David R. Hawkins „zarządza życiem opartym przede wszystkim na technikach i emocjach związanych ze zwierzęcym przetrwaniem, które są zestrojona z przyjemnością, drapieżnictwem i zyskiem.” To odklejanie, może na początku być bolesne. Dlatego tak wielu ludzi rezygnuje z tego procesu. Pozostają w stanie walki o zaspokojenie swoich egoistycznych potrzeb, uznając taką postawę za najlepszą.
Zjawisko to obserwuję w mojej działalności społecznej. Początkowo deklarowana współpraca na rzecz wspólnego dobra, w krótkim czasie okazuje się pustosłowiem. Dla wielu krótka perspektywa, ograniczona tylko końcem własnego nosa, nie pozwala im dostrzec nie tylko potrzeb innych, ale również dobra wspólnego. Współpraca z nimi kończy się uwagami, pretensjami i niekiedy długo trwającymi urazami.
Uważam, że zbyt mało mówi się i pisze o tym destrukcyjnym zjawisku. To z tego powodu tak wielu tych, którzy widzą świat głównie przez koniec swojego nosa, nie ma świadomości, że może on wyglądać inaczej. No bo i skąd mają wiedzieć.