Wczoraj popołudniu wracając do siebie na wieś zabrałem pasażera. Jak się okazało uciekł mu autobus PKS. Jechaliśmy razem ok 20 minut. Jak tylko wsiadł do mojego auta, zaraz po wyrażeniu mi podziękowań , rozpoczął wywód o tym jak jest źle w naszym kraju. Rozpoczął od niegrzecznych kierowców PKS, którym brak ludzkiego podejścia do pasażerów, potem usłyszałem jak fatalnie pracuje nasza służba zdrowia, następnie wyliczył zakłady pracy jakie zostały zamknięte mimo tego, że były rentowne, a skończył na tym jak wielu jest złodziei u szczytu władzy. Moje próby wyartykułowania kontrargumentów nie dały rezultatu. Na koniec naszej wspólnej podróży zapytałem mojego pasażera jak czuje się z takimi poglądami. Powiedział że jest bliski depresji i że bardzo negatywnie odbija się to na jego zdrowiu. Kiedy zapytałem czy w związku z tym próbował zmienić swoje nastawienie aby chronić siebie, bardzo go to zaskoczyło. Zupełnie nie rozumiał, że to co jest na zewnątrz i to co on czuje to dwie różne kwestie. Każde swoje uczucie wiązał z jakimś zewnętrznym bodźcem. Był święcie przekonany, że za jego uczucia odpowiedzialny jest otaczająca go rzeczywistość. Jak wielu ludzi nie potrafi określić swojego kręgu wpływu. Jak wielu uwarunkowanych jest wszystkim tym, co dzieje się poza nimi. Przyznam szczerze, że nie mam większych osiągnięć w budowaniu autonomii takich ludzi, w budowaniu ich niezależności emocjonalnej od tego co leży poza ich kręgiem wpływu. Ale pracuję nad tym 🙂