Nie potrafię ogarnąć własnym umysłem momentu, kiedy podział jaki dziś występuje pomiędzy Polakami zaniknie. To perspektywa, która wykracza poza czas mojego życia. Mając świadomość działania mechanizmów psychologicznych jakie kierują człowiekiem, wiem że wzajemna niechęć , a nazywając rzecz po imieniu powinno mówić się wręcz o wrogości, na trwałe wpisała się w umysły bardzo wielu Polaków. I tak tragedia smoleńska, która teoretycznie powinna łączyć, pogłębiła podziały. Brak czytelnych i nie wzbudzających wątpliwości kryteriów oceny prawdy sprawia, że miesza się fantazja z rzeczywistością. Kościół Katolicki, który mógłby tu pełnić niezmiernie ważną rolę strażnika i propagatora uniwersalnych wartości, zajmując stanowisko „ponad podziałami” opowiada się po jednej ze stron podziału . Mógłby wzmocnić swoją pozycję jako negocjator , ale nie korzysta z tej szansy . Co pewien czas jedna ze stron podziału przywołuje słowa Jana Pawła II, ale już nikt ich nie rozumie, bo ważna jest głównie jego postać jako symbol własnych racji. A przecież on tak głośno mówił „dążcie do miłości”, albo „prawda jest tam, gdzie jest miłość”. Tylko kto dziś wie, jaka postawa kryje się za tym słowem ?