Obserwowałem wczoraj oburzenie znajomej. Dotarła do niej wiadomość, że klient którego znała od lat, zostawił swoją żonę z dzieckiem, i odszedł do innej kobiety. Wcześniej robił wrażenie „porządnego” mężczyzny. Znajoma powtarzała z nutą silnego wzburzenia, iż zupełnie nie rozumie zachowania tego mężczyzny. I tu uświadomiłem sobie (zresztą nie po raz pierwszy), jak często ludzie wyrażają swoje oburzenie, powtarzając „ja tego nie rozumiem !”. Brak akceptacji wyrażana jest „wzburzonym zdziwieniem”. W ten sposób osoby te dają do zrozumienia : „ja bym tego nigdy nie zrobił/nie zrobiła”. Tak naprawdę staje się to głównie demonstracją własnych przekonań i postaw. Zdarzyło mi się, że na spotkaniach towarzyskich, kiedy krytycznie były oceniane zachowania niektórych polityków, a ja stwierdzałem, że rozumiem je, oburzenie kierowane było na moją osobę : „jak można akceptować takie zachowania ?!”, „nie podejrzewaliśmy ciebie o takie poglądy polityczne !”. Moim zdaniem powszechnie utarło się, iż słowo „rozumiem” oznacza akceptację. A przecież kiedy rozumiemy, co legło u podstaw decyzji mężczyzny, który zostawił żonę dla innej kobiety, nie oznacza akceptacji dla takiej sytuacji. Wartości jakie kierują moim życiem są w dużej sprzeczności z takim zachowaniem. Znając jednak działanie mechanizmów psychologicznych, rozumiejąc siłę ich oddziaływanie na życie człowieka, rozumiem co legło u fundamentów decyzji tego mężczyzny. Zupełnie nie akceptuję zachowania wielu polityków, i to nie dlatego, że mam do nich jakiś uraz, ale dlatego że wnoszą wiele zła na scenę polityczną. Jednocześnie jest mi zupełnie jasne dlaczego prezentują taką postawę. To, co kieruje ich zachowaniem, co leży u fundamentów ich psychiki, po prostu nie może dać innego efektu. Oznacza to, że „rozumiem, ale nie akceptuję”.