Słuchałem wczoraj audycji Beaty Pawlikowskiej, która jak zwykle opowiadała o swoich podróżach. Jednak nie to zwróciło moją szczególną uwagę, chociaż pani Beata cudownie opowiada o miejscach które zwiedzała. W pewnym momencie swojej audycji stwierdziła, że przyjemność zwiedzania świata i uzyskiwanie z tego jak największej frajdy zależy przede wszystkim od tego, czy potrafimy zaakceptować życie innych ludzi. Trudno czuć zadowolenie, kiedy nie zaakceptujemy np. żebraka w Indiach, czy stylu ubierania się mieszkających tam ludzi. W takiej sytuacje będziemy czuli nieustanną frustrację zamiast przyjemności zwiedzania Indii. Beata Pawlikowska mocno podkreśliła coś z czym zgadzam się w całej rozciągłości. Ten brak akceptacji charakteryzuje ludzi, którzy tak naprawdę nie akceptują siebie samych. Z psychologicznego punktu widzenia jest to w pełni zrozumiałe, gdyż „to co w środku, to i na zewnątrz”. Brak akceptacji dla otaczającej rzeczywistości jest skutkiem nie akceptowania samego siebie. Ponadto taka postawa krytykanta przynosi pewną ulgę, gdyż dzięki niej rozładowuje się wewnętrzne napięcie, powstałe jako efekt braku samoakceptacji. Stąd w słowniku krytykanta często używanymi zwrotami to m.in. : „jak tak można”, „to jest beznadziejne”, „to jest nie do przyjęcia”.