Kiedy wczoraj oglądałem ślub Williama i Kate, towarzyszyło mi pytanie : czy przetrwają, czy będą szczęśliwi ? Widok młodych niemalże zawsze mnie wzrusza, a jednocześnie gdzieś tam głęboko czuję niepokój. Nie jest to efekt pesymizmu powstałego tylko na skutek moich osobistych doświadczeń. Od lat śledzę losy wielu małżeństw. Byłem konsultantem w biurze kojarzącym związki partnerskie, co dało mi możliwość przeprowadzenia kilkuset wywiadów z ludźmi mającymi za sobą nieudane związki. Pomijam takie przyczyny rozpadu związków jak zdrada, czy alkohol. Bardzo często partnerzy nie są przygotowani na naturalne zmiany uczuć jakie pojawiają się w trakcie trwania związku. To, co naturalne i nieuniknione odczytują jako informację o wygaśnięciu tego, co stanowi fundament ich relacji. Nie mają świadomości samych siebie oraz naturalnych procesów psychologicznych, które towarzyszą każdemu człowiekowi. A to, co dzieje się pomiędzy nimi, oceniają przez pryzmat stanu jaki towarzyszył im w chwili zaślubin. Zjawisko to, przypomina mi sytuację, kiedy zupełnie nie przygotowanemu pracownikowi, bez niezbędnych kompetencji, zostaje powierzone bardzo ważne z punktu widzenia firmy stanowisko. Może się okazać, że podoła nowym wyzwaniom, jednak jak pokazuje życie bardzo często prowadzi to do poważnych problemów, a nawet krachu. Mam nadzieję, ze William i Kate, jeżeli nie posiadają jeszcze niezbędnych kompetencji partnerskich, to przynajmniej są „zdolnymi partnerami”.