Kiedy pierwszy raz (to już 20 lat temu) sięgnąłem po książki z zakresu osobistego rozwoju, przebijała się w nich jedna myśl : „uwierz w siebie, bądź optymistą”. Do takiej postawy jesteśmy namawiani i dziś, nie tylko wtedy kiedy myślimy o naszej przyszłości, ale również wtedy, kiedy pojawia się jakieś niepowodzenie, albo problem. Praktycznie od pierwszej chwili kiedy wykryto u mnie chłoniaka (2005), słyszałem od lekarzy, jak bardzo jest mi potrzebna wiara w wyzdrowienie. Tylko jak ją odróżnić od „różowych okularów”, które nie dostrzegają zagrożeń, a jedynie wypełniają naszą świadomość pozytywną wizją przyszłości ? Widziałem chorych, którzy powtarzali sobie : „będzie dobrze”. Miałem okazję obserwowania ludzi prowadzących interesy, którzy byli przepełnieni optymizmem. Wielu z tych chorych pokonała choroba, a biznesmeni – optymiści splajtowali. Optymizm, będący efektem "różowych okularów", kreuje głównie pozytywną interpretację rzeczywistość . W ten sposób świadomość chroniona jest przed bodźcami, które mogłyby zakłócić ten stan rzeczy. Czyli wszystko to, co mogłoby wywołać negatywne uczucia (np. lęk) jest niedostrzegane, bez względu na to jak destrukcyjny ma wpływ na zdrowie, decyzje i wybory.
W obliczu tego zjawiska, pojawia się pytanie, czym jest ta wiara, która leży u podstaw budowania najlepszych dla nas warunków życia, a w przypadku choroby, działa uzdrawiająco ? Moim zdaniem jest to taki stan umysłu, kiedy dostrzegając zagrożenia i wywołany przez nie lęk (który jest naturalną reakcją naszego organizmu),potrafimy wybrać wiarę w pozytywne dla nas rozwiązania. Stąd prawdziwa wiara jest zawsze wyborem, pomiędzy obawami, niepokojem, lękami wyzwalanymi przez bodźce które dostrzegam, a bezwarunkowym zaufaniem w najlepszą dla mnie przyszłość. Oczywiście ważne jest, aby mieć zawsze możliwość wyboru, ale jest to już zagadnienie z zakresu naszej duchowości.