W ostatnim czasie Kościół mocno zaangażował się w walce o nie wystawianie w Polsce sztuki „Golgota Picnic”. Wcześniej podjął walkę z aborcją i z gender. Hierarchowie Kościoła w swoich wypowiedziach podkreślają jak wiele jest dziś podobnych zagrożeń, nawołując wiernych do walki z nimi. Czy absorbowanie wiernych takimi zagrożeniami jest zgodne z doktryną Kościoła Katolickiego?
Podstawowym dokumentem wyznaczajacym postawę Kościoła jest Katechizm Kościoła Katolickiego, który przez Jana Pawła II określony został mianem Konstytucji Kościoła. W jego wstępie Jan Paweł II napisał: „Proszę zatem pasterzy Kościoła oraz wiernych, aby przyjęli ten Katechizm w duchu jedności i gorliwie nim się posługiwali, wypełniając zadanie głoszenia wiary i wzywając do życia zgodnego z Ewangelią. Katechizm zostaje im przekazany, by służył jako pewny punkt odniesienia w nauczaniu doktryny katolickiej…” (podkreślenia własne).
Indeks tematyczny Katechizmu wskazuje na 21 miejsc, w których pojawia się słowo „walka” i „walczyć”. Żadne z nich nie mówi o walce z zagrożeniami, do których odnosi z takim zaangażowaniem Kościół. Walka w ujęciu Katechizmu to stawianie czoła zagrożeniu, które jest w człowieku. Nazywa je „pożądliwością”, będącą zarzewiem grzechu, skłonnością do zła. „… Nie ma takiego człowieka, który nie musiałby walczyć z pożądliwością, gdyż nie przestaje ona skłaniać do złego.” (KKK,978)
Jeżeli uznamy sztukę „Golgota Picnic”, gender, aborcję, jako zło, to Katechizm wyjaśnia gdzie jest jego pierwotne źródło: „Konsekwencje grzechu pierworodnego i wszystkich grzechów osobistych ludzi powodują w świecie, ujmowanym jako całość, stan grzeszności, który może być określony wyrażeniem św. Jana: grzech świata (J 1,29).” (KKK,408)
Konstytucja Kościoła Katolickiego każde zło jakie pojawia się w świecie postrzega jako skutek grzechu człowieka. To człowiek swoją „pożądliwością” tworzy „grzech świata”. Nie dostrzeganie tej zależności koncentruje uwagę na skutkach, a nie przyczynach zła. Efektem tego są poważne błędy, o czym również mówi Katechizm: „Nieuwzględnienie tego, że człowiek ma naturę zranioną, skłonną do zła, jest powodem wielkich błędów w dziedzinie wychowania, polityki, działalności społecznej i obyczajów.” (KKK,407)
Wynika z tego jednoznacznie, że w łańcuchu przyczynowo-skutkowym zła, na początku zawsze jest człowiek, a nie grupa społeczna. To, co dzieje się w grupie zawsze ma swój początek w jednostce. Mówi o tym nie tylko doktryna Kościoła Katolickiego. Mówią o tym również inne religie, potwierdzają to psychologowie. Uznany autorytet w dziedzinie psychologii Mihaly Csikszentmihaly tak opisuje tę zależność: „ …żadna zmiana społeczna nie może zaistnieć, jeżeli najpierw nie zmieni się świadomość poszczególnych jednostek.”
Największą przeszkodę na drodze do dobra stanowimy my sami, a nie przeszkody zewnętrzne: „łaska chrztu nie uwalnia naszej natury od jej słabości” (KKK,978), „namaszczenie przy bierzmowaniu umacnia nas do życiowej walki” (KKK,1523). „Każdy otrzyma nagrodę, kto będzie należycie walczył” (KKK,1264)
Dlaczego tej ogromnej determinacji Kościoła w walce z „grzechami świata”, nie widać w nawoływaniu wiernych do walki z ich własnymi grzechami, czyli do walki z pierwotnym źródłem zła? Jak długo jeszcze uwaga wiernych będzie odwracana od nich samych, od ich słabości, na rzecz zagrożeń zewnętrznych?
Pytania te kieruję do biskupów Kościoła Katolickiego „jako nauczycieli wiary i pasterzy Kościoła”(KKK,12). Jako członek tego Kościoła dostrzegam w nim ogromny potencjał w walce o dobro, o konstruktywne relacje na scenie politycznej, o pozytywne stosunki społeczne w miejscu pracy i w życiu rodzinnym, o szczęście każdego człowieka. Jest tylko jeden warunek: wierni powinni być angażowani przede wszystkim w walkę z samym sobą, co dokładnie wpisuje się w doktrynę Kościoła.