Nie ma chyba człowieka, który nie chciałby być obdarzony miłością bezwarunkową, czyli taką w której poza życzliwością, szacunkiem, oddaniem, empatią, dominuje pełna akceptacja. Okazuje się jednak, że taki sposób traktowania osoby kochanej może być dla niej, jak również dla samego związku krzywdzące. Zjawisko to zaobserwowałem wiele lat temu. Opisałem je w mojej książce „Małżeństwo nie musi być loterią”. Historia jaką właśnie usłyszałem po raz kolejny przywołała temat potrzeby rozwijania miłości, ale takiej świadomej, którą nazywam mądrą miłością.
Krzysztof, mój coachingowy klient, dziś po rozwodzie, opowiedział mi historię swojego małżeństwa. Swoją żonę Ewę poznał na studiach. Po trzech latach znajomości pobrali się, a w rok potem urodził im się syn. Kolejne lata mijały w atmosferze wzajemnej miłości, chociaż jak wspomina Krzysztof, już wtedy zaczął zauważać u żony postawę, w której pojawiały się pretensje i uwagi kierowane pod jego adresem. Ewa zwracała mu uwagę, że nie daje jej kwiatów, że za mało się nią zajmuje. Pretensje żony przyjmował jako w pełni uzasadnione, stąd na miarę swoich możliwości starał się sprostać jej oczekiwaniom. Małżeństwo, rodzina, były dla niego priorytetem. Taki model życia wyniósł z rodzinnego domu. Niezadowolenie Ewy wzrastało, co skutkowało tym, że Krzysztof zaczął się bronić, co z kolei jeszcze bardziej ją złościło. Sześć lat po ślubie Ewa zakomunikowała, że już dłużej nie może tak żyć, i że wnosi sprawę o rozwód. Powód: brak miłości ze strony męża.
Kiedy się rozwiedli niemalże wszyscy znajomi Krzysztofa stwierdzili: i tak długo z nią wytrzymałeś. Okazało się, że niemalże od początku ich znajomości dostrzegali w Ewie zachowania i reakcje, które określali jako wyjątkowo trudne. Przyznali się Krzysztofowi, że wielokrotnie byli zdziwieni brakiem jego reakcji na zachowanie Ewy.
Jedną z potrzeb, w którą wyposażyła nas ewolucja jest potrzeba miłości, niekiedy określana mianem potrzeby bliskości. W zamyśle ewolucji pełni ona rolę spoiwa związku. To w wyniku jej działania, tęsknimy za ukochana osobą, a kiedy jesteśmy razem oczekujemy zachowań, gestów potwierdzających jej miłość do nas. To ta potrzeba sprawia, że nie tylko oczekujemy, ale i zabiegamy o uczucia ukochanej osoby. Błędem ewolucji jest to, że poziom potrzeby bliskości uwarunkowany jest miłością jaką człowiek otrzymuje w dzieciństwie. Kiedy w relacjach z rodzicami, wychowawcami jest jej zbyt mało, albo co gorsza w ogóle jej nie ma, wówczas w życiu dorosłym potrzeba bliskości przyjmuje chorobliwie wysoki poziom. Jak twierdzą psychologowie, wówczas w psychice człowieka powstaje „czarna dziura”. W życiu dorosłym człowiek z zawyżoną potrzebą miłości, jeżeli nie ma świadomości swojego niedostatku, stawia wygórowane oczekiwania wobec bliskich. To oni mają „zasypać tę dziurę”.
Ewa pochodziła z domu gdzie praktycznie nigdy nie było miłości. Despotyczny ojciec uprawiał psychoterror wobec całej rodziny. Krzysztof dał jej to, o czym zawsze marzyła, ale z czasem coraz silniej do głosu dochodziła jej zawyżona potrzeba miłości. Pragnęła coraz więcej gestów, zachowań, które potwierdzałyby jego miłość do niej. Dla niego normą było zaspokajanie potrzeb żony. Im więcej chciała, tym więcej starał się jej dawać. Tak rozumiał miłość.
Krzysztof zachowywał się tak, jak gdyby dawał alkoholikowi alkohol. Jego brak wiedzy o skutkach zawyżonej potrzeby miłości sprawił, że jego jedyną reakcją na potrzeby Ewy było oferowanie jej kolejnych przejawów miłości. W ten sposób nieświadomie chronił ją przed identyfikacją prawdziwego źródła problemu. Paradoksalnie skutkiem jego postawy nie był coraz większy komfort Ewy, jej poczucie bezpieczeństwa, a coraz większy dyskomfort i poczucie zagrożenia.
Jak wyglądałby związek Ewy i Krzysztofa gdyby Krzysztof poza swoją miłością posiadał wiedzę na temat skutków zawyżonej potrzeby miłości?
Być może gdyby potrafił rozpoznać jej przejawy, to nie ożeniłby się z Ewą. A być może od początku ich znajomości, poza miłością jaką ją obdarzył, podejmowałby działania na rzecz wsparcia Ewy w rozwiązaniu jej problemu. Tym bardziej, że korzystając ze specjalistycznej pomocy (psycholog, coach) możliwa jest rekonstrukcja psychiki. Dzięki niej można poważnie ograniczyć negatywny wpływ zawyżonej potrzeby miłości, na życie człowieka. Daje to efekt w postaci poczucia większej niezależności od uczuć innych. Psychologia nazywa to autonomią. Ponadto jednocześnie w takim człowieku obok oczekiwań wobec innych, rozwija się potrzeba dawania bezwarunkowej miłości.
Już Budda mówił, że największą przypadłością człowieka poza przywiązaniem (błędne przekonania, schematy myślowe) jest brak wiedzy. Jak pokazuje życie nie wystarczy sama miłość, chociażby była bardzo czysta i taka bezwarunkowa. Potrzebna jest również odpowiednia wiedza, aby kochać mądrze czyli tak, aby możliwe było budowanie związku trwałego i szczęśliwego.