Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację posłów Twojego Ruchu od niekorzystnego dla nich wyroku I instancji. W ten sposób krzyż wiszący w sali obrad Sejmu od 1997 roku pozostaje na swoim miejscu. Krzyż wisi również w moim domu. Symbolizuje wiarę, którą wyznaję, i którą rozumiem przede wszystkim jako nieustanną pracę nad samym sobą, nad swoimi słabościami. Dla wielu osób, w tym osób duchownych, wiara to głównie demonstrowanie jej w różnej formie, jak również epatowanie jej symbolami na zewnątrz.
Poseł PiS, Mariusz Błaszczak komentując dzisiejszą decyzję Sądu Apelacyjnego powiedział, że „wiara ma charakter nie tylko prywatny, ale i publiczny”, kładąc wyraźnie nacisk na „publiczny”. Nie ukrywam mojego krzyżyka, który noszę na szyi, uważam jednak za poważny błąd zachwianie proporcji pomiędzy charakterem publicznym, a prywatnym wiary. Prowadzi to często do wypaczeń i odejścia od tego, co stanowi jej esencję. Wiara ma przede wszystkim charakter prywatny – osobisty. Przerabialiśmy już w naszej historii czasy kiedy Kościół walczył o jej charakter głównie publiczny, za co przepraszał Jan Paweł II.
Według Katechizmu Kościoła Katolickiego „Wiara jest możliwa tylko dzięki łasce Bożej i wewnętrznej pomocy Ducha Świętego” (1594), który „zamieszkuje w każdym z nas” (738). W innym miejscu Katechizm mówi „Jest ważne, by każdy wszedł w siebie…”(1779) ). Podkreśla również, że „Duch Święty jest…nadrzędnym podmiotem całej misji Kościoła”
Nieżyjący socjolog Jan Szczepański, którego trudno podejrzewać o związki z Kościołem twierdził, że „Doskonalenie siebie może dokonać się tylko w świecie wewnętrznym, a doskonałość dzieła w świecie zewnętrznym może być tylko odbiciem osiągnięć tego poziomu rozwoju świata wewnętrznego.” Mówią o tym również inne religie, mówią o tym filozofowie, mówi o tym również psychologia.
Mam świadomość tego, że o wiele łatwiej jest demonstrować na zewnątrz swoją wiarę niż rozwijać ją w sobie. Rozwijanie wiary jest procesem trudnym, o czym mówi zarówno Bilbia, jak i Katechizm Kościoła Katolickiego. W obliczu tych trudności nie można jednak ograniczyć się głównie do „charakteru publicznego” wiary. W ten sposób przestaje ona być wiarą przynajmniej tą, o której mówi Konstytucja Kościoła Katolickiego.
A może zamiast walczyć o krzyż, o odpowiednią pozycję Kościoła, skupmy się na rozwijaniu „prywatnego charakteru” naszej wiary. Jak wynika ze słów Katechizmu „…im bardziej jesteśmy ulegli wobec poruszeń łaski, tym bardziej wzrasta nasza wewnętrzna wolność i nasza pewność zarówno wobec trudności, jak wobec nacisków i przymusu ze strony świata zewnętrznego.” (1742).
Być może odpowiedni poziom naszej wiary sprawi, że nie będziemy musieli już o nic walczyć. Wówczas również swoim życiem, a nie symbolami wiary, będziemy zaświadczali o tym, jak ważna jest wiara w życiu człowieka, i jakie pozytywne i namacalne daje efekty. Myślę, że Bogu właśnie o to chodzi.