Od ponad dziewięćdziesięciu lat realizowany jest program badawczy, którego celem jest określenie recepty na szczęście i długowieczność. W 1921 roku rozpoczął go Lewis Terman z Uniwersytetu Stanford. Dziś badania kontynuuje m.in. profesor psychologii Leslie R. Martin oraz Howard S. Friedman z Univerity of California. Efekt ich badań wielu może rozczarować.
Przyznam szczerze, że byłem zaskoczony, kiedy przeczytałem informacje o tak długo trwającym projekcie badawczym. Okazuje się, że Terman swoje badania rozpoczął od zgromadzenia szczegółowych informacji o osobowości i cechach fizycznych 1500 chłopców i dziewcząt. Zdobywał je od ich rodziców i wychowawców. Potem przez kolejne lata analizował życie tych ludzi. Wyniki tych badań pokrywają się z tymi, które zostały uzyskane przez innych w badaniach krótkoterminowych.
Okazuje się, że nie ma listy zawierającej wskazówki jak osiągnąć szczęście i długowieczność. Badacze radzą wręcz, aby się ich pozbyć . Jak wynika z ich badań ci, którzy posiadają takie listy wcale nie są zdrowsi i bardziej szczęśliwi, od tych którzy ich nie posiadają.
Brak instrukcji na osiągnięcie szczęścia nie oznacza, że badania nie przyniosły żadnych wniosków. Jednym z nich, który zresztą pojawia się również w stanowisku innych badaczy, jak i filozofów, jest stwierdzenie, że źródło szczęścia nie jest umiejscowione na zewnątrz człowieka. To nie status społeczny, pieniądze, czy władza, czynią ludzi szczęśliwymi. Ponadto badania wykazały, że dzieci pozbawione egoizmu, życzliwe wobec rówieśników, w życiu dorosłym odnosiły sukcesy zawodowe, realizowały się w małżeństwie i życiu towarzyskim. W pełni została potwierdzona zależność pomiędzy stosunkiem do innych, a poczuciem szczęścia i spełnienia.
Osobiście obserwuję tę zależność u mojej mamy, która kilka dni temu obchodziła osiemdziesiąte urodziny. To, co ją wyróżnia w sposób szczególny, ponadto, że nie wygląda na swój wiek, to jej ogromna tolerancja i życzliwość do ludzi. Jednocześnie emanuje z niej ciepło i pogoda ducha. Mimo naturalnych w tym wieku różnych dolegliwości, uważa się za osobę spełnioną i szczęśliwą.
Dlaczego, zdawać by się mogło tak prosty sposób na szczęście, jest tak rzadko wykorzystywany ?
Mocno jest przecież akcentowany w naszej religii, mówi o nim Kościół Katolicki, jak również wielu filozofów i myślicieli. Jak się okazuje potwierdzają go również wieloletnie badania psychologów, a mimo to większość ludzi cały czas pozostaje tylko w stanie marzeń o szczęściu, albo poszukuje instrukcji, podobnej do tej, która opisuje obsługę telewizora, czy telefonu. Nie zdają sobie sprawy, że szczęście wynika z określonej postawy.
Myślę, że już najwyższy czas, aby zakończyć rozważania nad źródłem ludzkiego szczęścia. Dziś potrzebny jest sposób – sposoby na przełamanie oporu jaki tkwi w nas przed otwarciem się na innych, przed byciem życzliwym wobec nich, gdyż tylko taka postawa zapewnia prawdziwe szczęście. Niemalże na co dzień w swoje pracy trenerskiej i coachingowej obserwuję jak działa ten opór. Bywa nawet i tak, że przybiera on formę agresji skierowanej na mnie, kiedy tylko wspomnę klientowi o zmianie jego nastawienia do innych. Stąd uważam, że największym problemem nie jest brak wiedzy o tym, co buduje prawdziwe poczucie szczęście, tylko opór przed zmianą naszej postawy wobec innych.