Nie tak dawno na spotkaniu towarzyskim powiedziałem, że zakłócenia w relacjach z innymi mogą stanowić informację na nasz temat. Mogą wskazywać „martwy punkt”, którego do tej pory nie zauważaliśmy. Usłyszałem, od jednego z uczestników spotkania, iż nie interesuje go to. Biorąc pod uwagę ogólną jego postawę doszedłem do wniosku, iż jest to człowiek w ogóle nie zainteresowany jakąkolwiek informacją na swój temat. Po prostu uznaje, iż nic nie może sobie zarzucić.
Nie ma człowieka, który na tyle jest doskonały, iż nie ma w nim nic do korekty, czy udoskonalenia, jak kto woli. Ale okazuje, że jedni przyjmują to do wiadomości, a zmiany traktują jako nieodłączny element swojego życia, jako możliwość samodoskonalenia. Z kolei inni jeżeli dostrzegają potrzebę zmian, to głównie koncentrują swoją uwagę na zewnątrz. W obliczu pojawiających się zakłóceń w relacjach z innymi, twierdzą że oni są bez zastrzeżeń. Jednocześnie często wykorzystują zachowania, które nazywam „znieczulaczami” : krytykują innych, wyśmiewają ich, obmawiają, stosują najróżniejsze złośliwości, a nawet potrafią być agresywni. W ten sposób potwierdzają swoje przekonanie : to ja jestem O.K., oni nie są O.K. Ich podświadomość może „mówić” o nich prawdę, stąd potrzeba zastosowania „znieczulaczy”.