Pamiętam jak wiele lat temu, na szkoleniach dla kadry kierowniczej wielokrotnie słyszałem, że nie warto być dobrym dla pracowników. Wymusiło to na mnie potrzebę zgłębienia tego zjawiska . Dlaczego dobro, o którym mówili menedżerowie , wywołuje negatywne reakcje ich podwładnych ? Przecież wystarczy nawet tylko pobieżnie przestudiować chrześcijaństwo , okazuje się że u jej fundamentów jest miłość do drugiego człowieka. Jednocześnie psychologia mówi , że jest ona największą potrzebą każdego z nas. To skąd te negatywne reakcje o których mówią menedżerowie ? Odpowiedź znalazłem zgłębiając mechanizmy psychologiczne kierujące zachowaniem i postawą człowieka. Nie będę ukrywał, że nieocenionym źródłem wiedzy stała się dla mnie również obserwacja nie tylko innych, ale i samego siebie. Okazuje się, że w przypadku kiedy potrzeba akceptacji i uznania, przybierze wysoki poziom (opis przyczyny takiego stanu rzeczy, wykracza poza tę wypowiedź), wówczas zachowanie takiego człowieka przyjmuje jedną z trzech charakterystycznych strategii. Uznana psycholog Karen Horney nazywa je „do ludzi” , „od ludzi” i „nad ludźmi”. Człowiek przyjmujący strategię „do ludzi” zaspokaja swoją potrzebę akceptacji i uznania poprzez zabieganie o innych. To w relacjach z innymi odnajduje możliwość uzyskania komfortu psychicznego. Bardzo dobrze znam taką postawę : jestem dobry dla innych, dzięki czemu wywołuję w nich satysfakcjonującą mnie reakcję. Nie działa to jednak kiedy trafimy na kogoś realizującego strategię „nad ludźmi”. Wówczas stajemy się jego ofiarami. Ludzi ci doznają komfortu psychicznego deprecjonując innych, pokazując swoją wyższość. To o takich relacjach mówili mi menedżerowie w czasie szkolenia. Nie mając świadomości swoich zachowań, zabiegali o sympatię podwładnych. Kiedy jednak wśród nich pojawił się ktoś realizujący strategię „nad ludźmi” doznawali z jego strony niechęć, a niekiedy nawet ignorancję. Stawiam tezę, iż osoba ze „zdrowym” poziomem potrzeby akceptacji i uznania, będąc miłą dla innych, nie „sprowokuje” osoby ze strategią „nad ludźmi”. Chyba że mamy do czynienia z mobberem, czyli kimś o wręcz patologicznej potrzebie akceptacji i uznania realizującego strategię „nad ludźmi”. Moje osobiste doświadczenia wykazały jeszcze jedną, moim zdaniem ważną kwestię : strategie jakie realizujemy, można korygować. Możemy być mili nie zabiegając i nie oczekując nic w zamian.