Bliska znajoma podzieliła się ze mną wrażeniami jakie wywołuje w niej związek w jakim tkwi jej córka. Wielokrotnie widziała jej łzy z powodu chłopaka,, co jednak nie zmieniało decyzji córki o wspólnym zamieszkaniu z nim, i snuciu planów na przyszłość. Właśnie dowiedziałem się, że bliski mi przyjaciel podjął decyzję o zaręczeniu się. Wielokrotnie rozmawialiśmy o jego dziewczynie. Często pojawiały się wątpliwości i pytania, a jednak podjął tę ważną decyzję. Nie szukał dalej odpowiedzi, ani nie próbował dalej wyjaśnić wątpliwości (przynajmniej nic o tym nie wiem). Jak to się dzieje, że tak ważne decyzje podejmujemy mimo ? To potrzeba bycia kochanym stoi u fundamentów tych decyzji. Wywołuje ona stan podobny do tego w jakim znajduje się alkoholik w relacjach z alkoholem, czy narkoman w relacjach z narkotykami. Znane są sytuacje, kiedy kobieta pozostaje w związku mimo przemocy jaką stosuje wobec niej mąż. Nie wyobraża sobie życia w samotności. Tylko odpowiedni poziom autonomii umożliwia nam racjonalne kształtowanie relacji z innymi. Wtedy asertywnie potrafimy budować relacje w których spełniona jest zasada „wygrana-wygrana”. Wówczas potrafimy jednoznacznie określić granice naszego związku. Z kolei zawyżona potrzeba bliskości, potrzeba bycia kochanym, poza naszą wolą, ustawia te granice w miejscu, w którym praktycznie liczą się tylko potrzeby i oczekiwania partnerki (partnera). Oczywiście może być tak, że nowe warunki funkcjonowania związku (wspólne zamieszkanie, zaręczyny) mogą odmienić jego jakość. Życzę tego z całego serca córce mojej znajomej, oraz mojemu przyjacielowi. Wymaga to jednak bardzo poważnych zmian w ich partnerach. Czy jest to możliwe – tego już nie wiem.