Rozwojem osobistym zajmuję się praktycznie od 20 lat. Stąd kiedy pojawiła się w Polsce usługa coachingowa , zainteresowałem się nią w sposób szczególny. Najpierw ukończyłem szkolenie z zakresu prowadzenia coachingu, a potem zacząłem „wyłapywać” z półek księgarskich wszystko to, co dotyczyło tego tematu. Równolegle praktykowałem coaching. Dziś, z racji ogromnej podaży książek o coachingu, wybieram tylko te, które wnoszą coś nowego. Jak się okazuje zagadnienie to w szczegółach opisywane jest różnie przez różnych autorów, ale da się odnotować również zbieżne postrzeganie coachingu. Opisywany jest on jako współpraca coacha i klienta w zakresie jego rozwoju i wsparcia w realizacji określonych celów. Co ciekawego, to nie dostrzegłem u żadnego z autorów aby odnosił się do psychiki ludzkiej. Pojęcie to praktycznie nie występuje w książkach jakie miałem w ręku. Specjaliści od coachingu mówią o celach, zadaniach, odkrywaniu osobistego potencjału, ale nie wspominają o ludzkiej psychice. A przecież sfera jaką ona obejmuje to właśnie nasze motywacje, czyli siły napędowe do działań, jak również emocje i uczucia. To psychika decyduje o strategii naszego myślenia, o naszej postawie i zachowaniu. Nie wystarczą dyplomy i wysokie IQ, aby odnosić życiowe sukcesy i uzyskać poczucie satysfakcji i spełnienia. Dla efektywnego działania człowieka, dla realizacji najlepszych dla niego celów, niezbędny jest odpowiedni stan jego psychiki. W pełni udowodniła to współczesna psychologia. Dla mnie coaching to przede wszystkim praca nad jej doskonaleniem (nie leczeniem). Kiedy klient nie jest usatysfakcjonowany efektami swoich działań, lub pragnie je udoskonalić , to po wspólnej ocenie doświadczeń i stanu wiedzy merytorycznej niezbędnej do realizacji zadań, koncentruję uwagę na jego psychice. Nie wiem dlaczego autorzy książek o coachingu nie mówią wprost o doskonaleniu psychiki klienta. Być może takie sformułowanie powszechnie źle się kojarzy. Najczęściej mówienie o psychice, to mówienie o zaburzeniach. A może lobby coachów, chce stworzyć wizję nowej, specyficznej usługi, nie mającej nic wspólnego z psychologią ? Przypomina mi to tych, którzy zajmują się pedagogiką. Za wszelką cenę szukają swojej odrębności. Kiedy mówią o wychowaniu, to na ile jest to możliwe unikają odniesień do psychologii.