Dobrze pamiętam czasy, kiedy mówienie o Katyniu wzbudzało lęk przed represją władz. Pamiętam jak sąsiad przemycił z Londynu książkę o zbrodni katyńskiej, a kiedy przywiózł ją do domu, jego żona wpadła w panikę. Wyobraziła sobie konsekwencje wykrycia jej przez służby celne i milicję. Dziś prezydent Polski spotkał się w Katyniu z prezydentem Rosji, wspólnie oddając hołd pomordowanym tam oficerom. To ogromne osiągnięcie, ale są tacy którzy twierdzą, że to mało znaczące wydarzenie w obliczu tego, co jeszcze jest do zrobienia przez Rosjan w sprawie katyńskiej. Podobnie zachowuje się wielu ludzi w obliczu osobistych osiągnięć. Porównują tylko stan obecny z tym, do czego zmierzają. Zupełnie nie dostrzegając tego, co już osiągnęli. Dla nich jedynym punkiem odniesienia jest postawiony sobie cel, a nie droga którą już przeszli. W ten sposób nawet jak jest ona widoczna i znacząca z punktu widzenia całej drogi do celu, to i tak dla nich nie jest to okazja do satysfakcji. I co ciekawego u większości z tych ludzi osiągnięcie celu wywołuje w nich jedynie chwilowe poczucie spełnienia, gdyż koncentrują uwagę na kolejnym celu. W ten sposób praktycznie nie osiągają pełnego stanu satysfakcji, tak ważnego z punktu widzenia funkcjonowania psychiki. Zupełnie inne doznania osiągają ci, którzy potrafią docenić przebytą drogę. Dla nich ważne jest to gdzie byli wczoraj, a gdzie są dzisiaj. Widoczne jest w nich zadowolenie, poczucie własnej wartości, a cele do których zmierzają są okazją do dostarczania sobie niemalże codziennie tak ważnej frajdy życiowej.