Wczoraj otrzymałem pocztą internetową historię o mądrym chińczyku. W jej zakończeniu czytam : „Bo życie przynosi tyle zwrotów biegu zdarzeń i jest nie raz tak paradoksalnie, że to co wydaje się nam czasami złe jest dobre, a to co dobre, złe…” Zupełnie się z tym nie zgadzam. To co przydarza się w życiu zawsze w konsekwencji prowadzi do dobrego. To co, dziś odczytujemy jako złe, co nawet potwierdza racjonalna ocena, z czasem okazuje się, że było niezbędne, aby pojawiło się czyste dobro. Historia którą mi przysłano mówi o chińczyku i jego synu. Kolejne wydarzenia, które ich spotykały młody oceniał jako szczęście, albo nieszczęście. Natomiast ojciec ze spokojem zawsze odpowiadał „zobaczymy co przyniesie czas”. I tak kiedy zginął im koń młody chińczyk ocenił to jako nieszczęście. Kiedy koń przyprowadził piękną klacz, okrzyknął to szczęściem. Potem klacz zrzuciła go z siodła, co spowodowało, że złamał sobie nogę, i to było kolejnym nieszczęściem. A ojciec nieustannie powtarzał „zobaczymy co przyniesie czas”. Kilka dni później przechodzili przez wioskę posłańcy króla i zabierali młodych mężczyzn do wojska. Widząc bohatera tej historii w łóżku ze złamaną nogą zostawili go. Gdyby nie wydarzenia, które zostały przez chłopca ocenione jako nieszczęścia (najpierw zaginięcie konia, potem złamana noga), to nie przeżyłby szczęścia z powodu uniknięcia wojska. Życie nie jest paradoksalne. Jest za to poukładane według pewnej prawidłowości, w konsekwencji której osiągamy to, co młody chińczyk nazywa szczęściem. Myślę, że problem z dojściem do tego stanu mają ci, którzy tracą wiarę, kiedy spotyka ich nieszczęście.