*23.03.2011 r.* Dlaczego inni nas nie lubią .

W wyniku  zainteresowania  zachowaniem  innych w stosunku do mnie, obserwuję niekiedy  wyraźną niechęć, a nawet skrywaną złość, ze strony niektórych osób (nawet tych bliskich).  Kiedy mam sobie coś do zarzucenia, to podchodzę ze zrozumieniem do takiego ich zachowania, i najczęściej podejmuję próbę zmiany relacji przepraszając za swoją postawę. Bywa i tak, że zupełnie nie wiem o co chodzi.  Dawniej  w takiej sytuacji było  mi po prostu przykro. Dziś dużo więcej rozumiem, dzięki czemu oszczędzam sobie przykrych uczuć.  Okazuje się, że nawet gdybym był bardzo miły, uprzejmy, grzeczny, to i tak mogę kogoś  denerwować. Nie ma tu znaczenia moje zachowanie. Mogę być na przykład w dobrym nastroju, a to może nie odpowiadać komuś, kto jest w głębokim stresie. Mogę wyrażać radość z powodu wydania mojej nowej książki, co w kimś, kto ma poczucie braku osiągnięć, może wywoływać dyskomfort. Może być również i tak, że ktoś jest  nieprzyjaźnie nastawiony wobec mnie, z przyczyn trudnych do zdefiniowania. Psychologia potrafi to wytłumaczyć, jednak poszczególne przypadki wymagają dogłębnych badań.  W obliczu  takiego zjawiska,  pojawia się pytanie :  jak odróżnić  przyczynę negatywnej reakcji na moją osobę, kiedy ewidentnie  leży ona po mojej stronie, od tej  leżącej  poza mną ? Opracowałem model uczuć i emocji , które  jeżeli odczuwam na poziomie mojej świadomości, to  z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, iż przyczyna takiej sytuacji  leży na zewnątrz.  Model ten powstał  m.in.  w wyniku analizy prac psychologów, zajmujących się zagadnieniem „zdrowej osobowości”. I tak dla przykładu jest w nim spokój, życzliwość, a nie zazdrość, czy złość. Taki model jest nie tylko dobrym narzędziem do oceny, czy  przyczyny  leżą w innych, czy we mnie,  ale również do zdiagnozowania  własnych ograniczeń. Przyczyna leżąca we mnie, to przecież coś co mnie ogranicza, negatywnie wpływa nie tylko na  relacje z innymi, ale również destrukcyjnie wpływa na inne sfery mojego życia. To bardzo ważna informacja. Obserwuję, jak nie dla wszystkich jest ona potrzebna.

Scroll to Top